Król Polski Henryk Walezy, król strojniś z ukrytym sztyletem

Król Polski (a później Francji) Henryk Walezy urodził się w Fontainebleau (48°N24′  2°E42′) 19.09.1551 roku (kalendarz juliański) o godzinie 00:35. W czasie bezkrólewia po śmierci ostatniego z Jagiellonów, rozpoczął epokę monarchów elekcyjnych.

5 kwietnia 1573 roku we wsi Kamion pod Warszawą rozpoczął obrady sejm elekcyjny. 11 maja ogłoszono wynik wyborów. Henryk de Valois zwyciężył w przetargu, tzn. wyborach na polski tron. Zapewne obiecał lepszy i większy offset i… pokonał arcyksięcia austriackiego Ernesta Habsburga, rosyjskiego cara Iwana IV Groźnego i szwedzkiego władcę Jana III Wazę. 21 lutego 1574 roku podczas Nowiu w znaku Ryb odbyła się koronacja Henryka na krakowskim Wawelu – zamku trzy razy większym od ówczesnego Luwru. Nowy król z panował u nas krótko. Zdołał jednak doświadczyć wyjątkowo surowej, mroźnej zimy, w czasie której z pewnością zamarzły nie tylko kałuże (jak to bywa we Francji) ale rzeki i jeziora. A przybył do Krakowa 18 lutego, w czasie śnieżnej zawiei. I uroczyście, a długo był w nim witany na tęgim mrozie. Po czterech miesiącach, w nocy z 18 na 19 czerwca umknął w przebraniu do Francji. „Król Henricus zrobił Polsce psikus” – powtarzano. Obiecał, że za kilka miesięcy wróci. Nie wrócił. Został we Francji ostatnim królem dynastii Walezjuszów. Ale nigdy nie zrzekł się władzy w Rzeczypospolitej. Nawet po detronizacji, nadal uważał się za jej władcę. Czyżby wciąż chciał rządzić Polską, ale z Paryża? Pierwszego sierpnia 1589 roku w Saint-Cloud, został przez zamachowca pchnięty nożem w podbrzusze, gdy siedział na sedesie. Zmarł o godzinie 3 rano następnego dnia.

Po lewej kosmogram natalny Henryka Walezego; po prawej kosmogram relokowany na Kraków.

W jego kosmogramie zwracają szczególną uwagę blisko siebie położone Słońce, Uran i Merkury w znaku Wagi w sektorze trzecim. Sekstyl Ascendentu w Lwie do władającego nim Słońca i w sektorze dziesiątym Ceres w Baranie, oraz Prozerpina, Neptun i Księżyc w Byku. Ponadto, Słońce ma półtorakwadraturę do Księżyca i półkwadraturę do Wenus. Dokładna opozycja Księżyca do Wenus aspektuje ścisłymi kwadraturami relokowany na Kraków i Warszawę Ascendent w Lwie. Zatem w Polsce pojawiają się pokaźne niedogodności związane z pierwiastkiem YIN – nie występujące aż w takiej mierze we Francji. W dodatku relokacyjny krakowski i warszawski Ascendent (w miejsce samoaprobującego, wygodnego, urodzeniowego sekstyla) – tworzy uwierającą półkwadraturę do Słońca, które siłą rzeczy jest w półtorakwadraturze do Descendentu. Zaś krakowskie Medium Coeli w Byku jest w dokładnym kwinkunksie do Słońca – zamiast paryskiego sekstyla Saturna do MC. I co ciekawe, osie relokowanego na Warszawę kosmogramu Henryka de Valois, są takie jak w kulturowym kosmogramie Polski (nad Wisłą Asc w drugiej połowie znaku Lwa i Medium Coeli na początku znaku Byka).

Nowy król miał błyskotliwy umysł i był wszechstronnie wykształcony – co potwierdza opisana obsada sektora trzeciego. Był ciekaw tego co odmienne i nowoczesne. Zafascynowała go np. kanalizacja i toalety na Wawelu – urządzenia niestosowane wtedy we Francji. Wyeksponowana w kosmogramie rola Urana sprawiła, że kojarzymy Henryka Walezego z nowatorstwem i reformami, nawet jeżeli nie były one jego autorstwa. To za czasów jego krótkiego panowania wprowadzono sygnowane przez niego artykuły henrykowskie, pacta conventa (łac. warunki uzgodnione) i akt wprowadzający tolerancję religijną. Stanowiły one podstawę ustroju Rzeczypospolitej w czasie kolejnych wolnych elekcji. Nie stało się to od razu. Choć po trudnych i długich pertraktacjach, król-elekt podpisał odpowiednie dokumenty, to w rzeczywistości nie spełnił żadnego z zawartych w nich zobowiązań.

Przy dominujących znakach Wagi i Lwa oraz ulokowanym w Byku luźnym złączeniu Neptuna z Księżycem w ścisłej opozycji do Wenus, król interesował się sztuką i literaturą. Nie znosił zaś polowań i forsownych ćwiczeń fizycznych. Uwielbiał wystawne bale i oddając się hazardowi, trwonił pokaźne sumy ze skarbu państwa. Wielką wagę przykładał do swojego wyglądu. Przygotowania do codziennego, najmodniejszego „pokazania się światu” zajmowały mu mnóstwo czasu. Albowiem o ile Waga z dużą dozą niepokoju oczekuje na werdykt „lustereczko powiedz przecie, kto jest najpiękniejszy na świecie” – to Lew gromko odpowiada „ja”. Dlatego przepyszne, wykwintne, miękkie, posypane brokatem stroje, licznie przyozdabiał biżuterią i obficie oblewał się pachnidłami. Miał długie ukolorowane paznokcie, starannie trefione włosy posypane barwnym proszkiem, malował twarz i nosił podwójne, wysadzane perłami kolczyki z wisiorkami – ponoć także w nosie. Można sobie wyobrazić jakim „szokiem kulturowym” były kontakty pochodzącego z Francji polskiego króla i jego dworzan, ubranych w krótkie stroje z lekkich tkanin dostosowanych do aury swego kraju, z Polakami w ubiorach grubiej tkanych, z elementami ze skór i futer. Spotkania w lutym i marcu, kuso odzianych dworzan paryskich – z polską arystokracją i szlachtą w strojach obszerniejszych, dłuższych, luźnych, pozostających pod wpływem orientalnym i surowszego zwłaszcza zimą klimatu naszego kraju.

Młody Walezjusz mimo okazywanej bądź wystudiowanej zniewieściałości, znakomicie władał bronią białą (szermierka) i z pewnością potrafił wyuczonych umiejętności użyć. A to dzięki Marsowi aspektującemu ścisłym trygonem Plutona i aplikacyjną kwadraturą Jowisza. Z racji ścisłej półtorakwadratury Merkurego do Plutona i hermesowego kwinkunksa z Neptunem starannie i zręcznie zakamuflowana została jego rola w czasie rzezi w Nocy Świętego Bartłomieja. Mordzie na tysiącach hugenotów, przygotowanym przez Katarzynę Medycejską – matkę przyszłego francuskiego króla Polski (urodzoną we Florencji 13.04.1519r.). Henryk Walezy wieczory i noce spędzał w Polsce na rozrywkach, a we dnie je odsypiał. Lubił przebierać się w kobiece stroje. Jednak mimo swej niespotykanej tolerancji co do erotyki i związków partnerskich (nie przejmował się podziałem na płcie) Walezy nie chciał poślubić starszej od niego o 28 lat Anny Jagiellonki (urodzonej w Krakowie o godzinie 13:00, 18.10.1523 roku, w kalendarzu juliańskim). Pomimo, że wielką ucztę 16 czerwca 1574 roku uznano za oficjalne zaręczyny, do ślubu nie doszło. Henrykowi de Valois być może opowiedziano polską legendę o „Wandzie co nie chciała Niemca” – ale postanowił on wybrać inne rozwiązanie. Francuski król Polski wymknął się nocną porą, dwie doby później w przebraniu z Krakowa i przez Wiedeń i Wenecję wyruszył do Paryża. I w ten sposób zakończyły się negocjacje o polsko-francuskim ślubie na szczytach władzy.

I całe szczęście. Następnym królem Polski został zasiadający także na tronie w Budapeszcie, Węgier Stefan Batory – ale to już temat na inną opowieść.

Morisoni, ambasador Wenecji, o Henryku Walezym pisał tak: „Sposób ubierania i wyszukane stroje sprawiają, że się on delikatnym i zniewieściałym; gdyż poza bogatymi sukniami, które nosi, pokrytymi całkowicie złocistym haftem, drogimi kamieniami i perłami najwyższej ceny, ukazuje jeszcze nadzwyczajną dbałość o swą bieliznę i o ułożenie włosów. Ma zwykle na szyi podwójną kolię z oprawionej w złoto ambry; chwieje się ona na jego piersi i wydaje słodki zapach”.

Świętosław Orzelski, autor pamiętników tak wspomina króla: „Noce bezsennie trawiąc, w dzień najwięcej spoczywał; wyuzdany na wszystkie rozwiązłości, nie tylko Francuzki wszetecznice do pięknego ogrodu koło Zwierzyńca sprowadzał, ale nadto włoskim ohydnym nałogom nie przepuścił”. Zaś u Stanisława Grzybowskiego, autora królewskiej biografii czytamy: (…) urodzony aktor, naśladował umiejętnie sposób bycia i obyczaje szlachty polskiej. Do końca życia zachował ciepłą polską czapkę, która zapobiegała tak częstym dotąd migrenom”.