Unia E…Wenus i Marsa. Posylwestrowa Europa drugiej dekady XXI wieku

W końcu XX i na początku XXI wieku żyjąca w pokoju Europa (zwłaszcza Zachodnia) osiągnęła stan wygody, komfortu i luksusu. Letargicznie buja się w hamaku konsumpcji i zachwyca siebie i innych swoją „lekkością bytu”. Bawi się, świętuje, tańczy, śpiewa, klaszcze, ale trudzi się o wiele mniej niż niegdyś. Szacuje się, że obecnie w Unii Europejskiej 10% ludzi (około 23 mln.) nie ma pracy, co zarazem wskazuje na nadmiar siły roboczej na naszym kontynencie. Ale nawet ci nie mający pracy nie przymierają głodem, jak w poprzednich stuleciach – oraz jak współcześni bezrobotni w innych rejonach globu. Czyli Europa emanuje i epatuje dziś nadwyżką potencjałów Wenus.

Mitologiczna Afrodyta miała jedynie „leżeć i pachnieć”, a resztę czasu zajmować się uwodzeniem. Miała być śliczna, magnetyczna, atrakcyjna, powabna, czarująca i niezmęczona – gdyż zakazano jej pracy. Nawet wytężonej pracy nad sobą. Zaowocowało to życiem bez wskazań i norm Saturna. Brak chęci wytrwałej pracy nad sobą obserwują od lat współcześni trenerzy i szkoleniowcy. Trenowani i uczący się oczekują lekcji krótkich, łatwych, przyjemnych, najlepiej darmowycha ale gwarantujących szybkie, a bezwysiłkowe osiągnięcie mistrzowskich rezultatów. Duża część ludzi nie zamierza podejmować żadnych celów wymagających trudu, a oczekuje rajskiej, dostatniej bezczynności – co jest wyraźnym odzwierciedleniem chęci życia wzorowanego na losach mitologicznej Bogini Piękności. Jednak zgodnie z kanonami starożytnej i współczesnej astrologii potencjały żadnej planety nie funkcjonują bez zgodnych, bądź niezgodnych powiązań z pozostałymi ciałami niebieskimi. W kosmicznej mandali Wenus jest w symbolicznej opozycji do Marsa. Ich właściwości są równie silnie kontrastujące, co wzajemnie fascynujące. Przymioty Wenus i Marsa pozostają w odwiecznej dynamicznie zmienianej równowadze, funkcjonującej na zasadzie wahadła bądź huśtawki. Gdy siła jednej planety wzrasta, to zostaje kompensowana przez drugą. Aspekt opozycji stawia człowieka przed koniecznością dokonania wyboru – zwykle pod presją czasu, okoliczności lub innych ludzi. W opisywanym przypadku dotyczy to preferowania potencjałów Wenus lub Marsa. Urokliwa, ale często znudzona „Bogini Piękności” słynie z magnetyzmu i niczym potężny magnes przyciągający żelazo, co jakiś czas ochoczo przywabia krzepkiego „Boga Wojny”.

Dlatego w drugiej dekadzie XXI wieku do wenusjańskiej Europy Zachodniej przybyły z obcych krajów i kultur setki tysięcy młodych mężczyzn (bez swoich kobiet), a w podróż wybierają się ich miliony. Czyli pojawiła się nadwyżka testosteronowego Marsa.

Wędrówki ludów w historii naszego kontynentu nie są czymś niespotykanym. Ale tak dynamiczna inwazja milionów ludzi na Europę z południa i wschodu nie zdarza się w każdym stuleciu. I jest to dopiero czoło pierwszej fali imigracyjnego sztormu.

Wielką energię miliona czy milionów przybyłych młodych mężczyzn można świadomie ukierunkować na trzy sposoby.

Zająć ich:

  • Sportem. Wtedy jedni trenują inni kibicują. Mają „igrzyska”, ale trzeba im dostarczyć „chleba”.
  • Wojaczką. Jedni dowodzą, inni są dowodzeni. Wspólnie zdobywają łupy.
  • Pracą. Są zarządzający i wykonujący polecenia. Razem wypracowują dobrostan.

Mars (podobnie jak Wenus) „nie lubi” Saturna. Nie znosi dyscypliny, zorganizowanego, regularnego wysiłku, wymogów wydajności, cierpliwego oczekiwania na rezultaty, przychodzące po długim trudzie. Mało też przejmuje się konsekwencjami swoich czynów. Gwałtownie pragnie zdobyczy, tryumfu, szybkiego sukcesu. Stosuje siłę i radykalnie dąży do uzyskania dominacji. Nie rozumie co to takt, dyplomacja, negocjacje i ugoda. Bywa katalizatorem procesów społecznych. Chętnie przyjmuje rolę drapieżnika i używa „zębów i pazurów”. A już na pewno nie zajmują jego uwagi tzw. „prawa człowieka” – innego niż on sam! Z reguły do siarczystej agresji wartko posuwa się Mars, który dłużej pozostawał bezczynny i nudził się. Działa w tedy bez namysłu, wybuchowo, jak raptownie prostująca się sprężyna.

Jeżeli milion przybyszy nie jest skoszarowany, nie pracuje, nie trenuje, to zachowuje się swawolnie jak żołnierze na bezterminowej przepustce w okupowanym kraju. Czyli jak podpici najeźdźcy w stosunku do społeczności podbitej i zniewolonej. Jak zdobywcy których trzeba utrzymywać, słuchać i usługiwać im. Próbki tej sytuacji miały miejsce w ostatnią Sylwestrową Noc w szeregu zachodnioeuropejskich miast. Bez skutecznych, systemowych przeciw-działań, w perspektywie kilku lat, a może i miesięcy kobiety w zachodniej Europie mogą mieć codziennie przeżycia podobne jak ostatniej nocy 2015 roku. Wszak przybysze przynieśli ze sobą wielkie zasoby…Marsa!

Nie dziwi to nie tylko rozumiejących astrologię, ale i pamiętających nauki ze szkoły podstawowej. Jeśli bowiem stworzy się warunki, by coś zaistniało i pozbawi się to kontroli – sprzyja to niekontrolowanemu rozwojowi tego czegoś. Dziwić może jedynie postawa, wykorzystanie wiedzy i pomysły polityków Zachodu, których przyjęło się uważać za światłych i mądrzejszych od reszty europejczyków. Za jakość sprawowanej władzy odpowiadają potencjały Saturna. Władza spogląda z wyżyn swego Mount Everestu na masy ludu u swych stóp. Lud zadziera w górę głowę po wskazania i przykłady płynące ze strony władzy. Nadzieje na wzajemne zrozumienie władzy i ludu zakłócają teraz neptunowe mgły i opary. Niedowład, nieskuteczność władzy i sprzeczne sygnały od ludu oraz do ludu są z racji tranzytujących kwadratur silnego Neptuna w Rybach ze słabszym Saturnem w Strzelcu. Było tak szczególnie w końcu roku 2015 i będzie w roku 2016. Wyrazistym przykładem z bliskiego sąsiedztwa jest Frau Kanzlerin. W kosmogramie Angeli Merkel wynikająca z uściślanego aspektu siła kwadratury Neptuna progresywnego do natalnego Słońca zdecydowanie przeważa od kilku lat nad jej natalną koniunkcją Słońca z Uranem. Tym bardziej, że natalny i progresywny Władca Mórz i Oceanów jest tuż przy MC. A Neptun tranzytujący tworzy jeszcze przez najbliższe kilkanaście miesięcy półtorakwadratury do Słońca natalnego oraz do własnego położenia urodzeniowego i berlińskiego MC. Potęgujący się zamęt i nieskuteczność systemów zarządzania widać w progresywno-tranzytowych kosmogramach Unii Europejskiej, Niemiec i ich przywódców. A pani Merkel choć może liczy na Pokojową Nagrodę Nobla, to osiągnie zapewne sławę nie Herkulesa ale Herostratesa.

W kosmogramach Traktatu w Schengen, Unii Europejskiej, Zjednoczenia Niemiec i Angeli Merkel widać nadrzędne role tranzytującego Neptuna i Saturna, bądź kluczowe progresje do tych ciał niebieskich. Są to nieharmonijne powiązania tranzytów tych planet ze Słońcem i Ascendentem chwili wejścia w życie Traktatu Lizbońskiego, oraz ze Słońcem i Marsem natalnym Zjednoczonych Niemiec a także kwadratura progresywnego Słońca do Neptuna w kosmogramie Traktatu w Schengen.

Skorelowane funkcje Saturna i Neptuna są aktywne przy czymś, co określamy karmicznym bilansem, konsekwencjami czynów i zaniechań, wspinaczką w głąb sumienia i jego audytem, korozją rubieży, niewolnictwem bez marzeń i nadziei, skalą niewiary w siebie samych, rachunkiem zysków i strat, saldem dobrych i złych uczynków, listą długów zaciąganych i spłacanych.

Przy tworzeniu powyższych treści towarzyszyły mi takie refleksje. W pierwszej połowie lat 40 XX wieku Niemcy nie cenili obcych nacji sprowadzonych do roli przymusowej siły roboczej. Świadczy o tym wysoka śmiertelność wśród więźniów i jeńców zmuszanych do niewolniczej pracy. Od tamtych czasów minęło siedemdziesiąt kilka lat, a 75 lat to połowa kwinkunksa w cyklu progresywnego Słońca. I teraz domagający się opieki socjalnej imigranci z południa i wschodu, zaproszeni w roli siły roboczej zdecydowanie nie cenią sobie niemieckich gospodarzy. Mieli być posłusznymi, wydajnymi gastarbeiterami, a okazują się wojowniczymi…Mars-traegerami, przesadnie zainteresowanymi tubylczymi „wenusjankami”.

Dla pełniejszego zrozumienia treści niniejszego tekstu niezbędne są lektury moich wcześniejszych artykułów pt. „Religijność a zachodnia laicyzacja”, ”I co z tym Saturnem? I z nami?”, „Na zakręcie dziejów…Co z traktatem z Schengen?”, „Posejdonia – czyli najnowsze niemieckie pomysły na Europę”, „Angela Merkel. Cesarzowa, mateczka, wizjonerka – ale z dopiskiem genialna czy szalona?”, „Z okazji trwającej koniunkcji Słońca z Saturnem… i szóstych urodzin UE po traktacie lizbońskim”. Wymienione artykuły, dopiero komplecie przedstawiają europejską (i nie tylko) rzeczywistość. Dzisiejszą i przyszłą.