Cesarzowa, mateczka, wizjonerka – ale z dopiskiem genialna czy szalona?
Angela Merkel urodziła się 17.07.1954 roku o godzinie 18 w Hamburgu. Jakim zatem cudem znalazła się w okupowanej przez sowiecką Rosję Niemieckiej Republice Demokratycznej? Otóż jej ojciec Horst Kasner (urodzony w Berlinie 06.08.1926, syn policjanta Ludwiga Kazmierczaka z Poznania) był pastorem luterańskim i krótko po narodzinach Angeli przeprowadził się z zachodnioniemieckiego Hamburga do NRD. Uczynił to zapewne dla ubogacenia kulturowego mieszkańców komunistycznych Niemiec Wschodnich. Czyżby podobny cel przyświecał jego córce, gdy na początku lat 70-ych wstąpiła do Wolnej Młodzieży Niemieckiej (FDJ)? Był to odpowiednik sowieckiego Komsomołu i PRL-owskiego Związku Socjalistycznej Młodzieży Polskiej. Misjonarskie zapędy Angeli Merkel pozwoliły jej stać się w FDJ wysoką funkcjonariuszką do spraw agitacji i propagandy. W szkole miała wybitne wyniki z matematyki. Znakomicie też opanowała język rosyjski. Chciała nawet zostać jego nauczycielką. Ukończyła Wydział Fizyki Uniwersytetu w Lipsku w 1978 roku. Pracowała w zawodzie chemika w Akademii Nauk w Berlinie. W roku 1986 otrzymała stopień naukowy doktora. Po upadku w 1989 roku muru berlińskiego stopniowo angażowała się w działalności polityczną. W sierpniu 1990 roku wstąpiła do Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej (CDU). 7 listopada 1998 roku została sekretarzem generalnym tej partii, a 10 czerwca 2000 roku jej przywódczynią. Została kandydatką dwóch partii (CDU i CSU) na stanowisko kanclerza Niemiec. Jej partie wygrały wybory parlamentarne 18.09.2005 roku. Od zaprzysiężenia rządu 22 listopada 2005 jest kanclerzem Niemiec. Wygrywała już dwukrotnie kolejne wybory – 27.09.2009 i 22.09.2013 roku. Od prawie tysiąca lat – od czasów Agnieszki z Poitou, cesarzowej Świętego Cesarstwa Rzymskiego w latach 1046-1056, Angela Merkel jest pierwszą kobietą rządzącą Niemcami.
W jej kosmicznej mandali wyraźnie widać różnice między planetarną obsadą półkul i kwart. O dominacji życia światowego oraz społecznego nad osobistym, prywatnym i lokalnym świadczy wypełniona większością ciał niebieskich górna półkula kosmogramu. Predestynuje ją to do pełnienia funkcji publicznych i społecznych. Potwierdzeniem tego jest Saturn w sektorze dziesiątym oraz wielkie znaczenie Jowisza natalnego i progresywnego. Przeważająca liczba planet po prawej stronie mandali (w tym Słońca, Jowisza władającego Ascendentem, Merkurego władającego Descendentem i Wenus władającej MC) wskazuje na duże zdolności do działań zespołowych, choć kosztem ograniczenia swobody własnych manewrów. Wypełniona ciałami niebieskimi trzecia kwarta mandali predysponuje do realizowania interesów grupy, bycia jej reprezentantem, ale z racji ścisłej koniunkcji Słońca z Uranem i Marsa w sektorze pierwszym – także jej nieprzewidywalnym outsajderem. Dominujący sektor siódmy świadczy o mniejszej samowystarczalności, a większej zdolności do tworzenia koalicji, zawierania układów i sojuszy. W takim przypadku zawarte porozumienia i kontrakty zarazem wspierają jak i odbierają samodzielność. Ale przecież to co mówi i czyni polityczny przywódca jest zwykle podporządkowane kierunkom wytyczanym przez jego partię. Zatem Angela Merkel jest po prostu zakładnikiem koalicji w których uczestniczy. Choć trzeba przyznać, że zakładnikiem bardzo nietypowym. Ponieważ w sektorze siódmym jest Słońce z Uranem, władający Ascendentem Jowisz oraz Merkury władający sektorem siódmym, to możliwe są tu jedynie finezyjne, bądź toporne oscylacje między współzależnością lub zbyt silnym uzależnieniem od innych, a chwilowym, choć ostrym buntem wbrew nim. Pragnienie intensywnego choć krótkotrwałego wyzwolenia się od wpływów kolektywu odczytamy z położenia Marsa w Strzelcu w sektorze pierwszym, Słońca w koniunkcji z Uranem i Księżyca w Wodniku. Zarówno zawieranymi porozumieniami jak i wyłomami w nich, Angela Merkel będzie zaskakiwać.
Najsilniejszy w kosmogramie A. Merkel jest znak Raka ze Słońcem i trzema planetami, w tym z Jowiszem władającym Ascendentem. We wzajemnej recepcji są Księżyc z Uranem, z którym w ścisłej koniunkcji jest Słońce. Wysoką rangę ma znak Strzelca ze znajdującym się w nim Ascendentem i Marsem. Dominujące sektory to siódmy, dziesiąty i ósmy – czyli układy, sojusze, unie; następnie władza i prestiż oraz finanse, budżet, inwestycje i banki. Skomplikowane i nierozerwalne połączenie potencjałów Raka i Strzelca mówi o wewnętrznej niespójności. Wskazuje na oscylacje między wyczekiwaniem a działaniem, introwersją a ekstrawersją, defensywą a ofensywą. Śmiała ekspansja (Strzelec) ściera się z szybkim wycofywaniem się (Rak). Troska o lokalność (Rak) w powikłany sposób miesza się z zainteresowaniem globalnością (Strzelec). Potrzeby opieki bliskiej, lokalnej ścierają się potrzebami opieki odległej, rozległej – opieki nad swojakami – z opieką nad obcymi, których nie traktuje ona jak obcych tylko jak fascynujące urozmaicenie.
Neptun w sektorze dziesiątym poprzedzający Saturna wskazuje na konieczność poświęcenia w dziedzinie kariery. I „Jego Wysokość Los” nakazuje zapłacić cenę (często wysoką) za stanowisko jakie się osiągnęło, za uzyskane przywileje, zdobytą władzę i rolę kontrolująco-nadzorczą. Do konkretnej zapłaty za wymierne i niepoliczalne skutki przyczyni się Saturn, a do iluzorycznej oceny rzeczywistości i swoich możliwości Neptun. Jednocześnie Saturn w sektorze dziesiątym sprzyja formowaniu silnej władzy, zwłaszcza gospodarczej i tajnym służbom. Zaś Neptun w tym samym sektorze ale w znaku Wagi na wyżyny wynosi mistrzostwo rządowej propagandy. Zatem im silniejsza propaganda, tym mocniejsza władza. Za stawanie się ofiarą tejże propagandy odpowiada kwadratura Słońca z Władcą Mórz i Oceanów.
Neptuna w sektorze dziesiątym blisko MC mieli np. ostatni cesarz Niemiec Wilhelm II zmuszony w 1918 roku do abdykacji i marszałek Pietro Badoglio, który podpisał kapitulację Włoch w 1943 roku. A pośród polskich królów władcę znaku Ryb w szczytowej części nieba miał Zygmunt II August, ostatni z dynastii jagiellońskiej i krótko panujący Henryk III Walezy. A Neptuna z Saturnem w sektorze dziesiątym (podobnie jak Angela Merkel) miał prezydent USA John F. Kennedy.
Ulokowana w znaku Raka w dwadasamsie Barana koniunkcja Słońca z Uranem w kwadraturze do Neptuna w Wadze w dwadasamsie Raka jest bardzo ciekawą kombinacją niezwykłości. W dodatku Słońce jest w takiej części dwadasamsy Barana, która odpowiada pozycji 24°45´ tego władanego przez Marsa znaku zodiaku. W znaku Raka jest natalne Słońce na pozycji 24°33´, Uran jest w 23°26´ tego znaku, a natalny Neptun w 23°19´ Wagi. Uran i Neptun są więc ściśle powiązane ze znakową i dwadasamsową lokalizacją natalnego Słońca oraz z osią MC-IC. Wymienione horoskopowe wskaźniki podkreślają tu wyjątkowe cechy charakteru, ale całkowicie niespójne. Tak wielkie sprzeczności czynią kogoś wyjątkowym i wymykającym się wszelakiej klasyfikacji. Jest to charakterologiczna wielobarwność i różnorodność trudna zarówno do samo-pojmowania, samokontroli jak i zrozumienia przez obserwatorów. Możliwości jakie stają się udziałem takiej konfiguracji wyraźnie oscylują pomiędzy geniuszem, a szaleństwem. Niepowtarzalność, dziwność i dziwactwo są interesujące, mogą być pożyteczne, ale nie wtedy, gdy stają się powszechne. W mandali Angeli Merkel nieharmonijne powiązania solarno-uranowe z Neptunem skłaniają do eksperymentów, które z racji wymienionej kwadratury w większości przypadków uwieńczone będą fiaskiem lub wywołają skutki przeciwne do oczekiwanych. Takie eksperymenty przeprowadzone w naukowych laboratoriach, w ramach ścisłych procedur można podejmować po to, by powiększyć ludzką wiedzę o tajemniczej naturze świata. Niebezpieczne natomiast są eksperymenty społeczne, których animatorem jest niemiecka kanclerz. To w dużej mierze na skutek jej pomysłów i postawy uczestniczymy w społecznych eksperymentach z imigrantami – eksperymentach o nieobliczalnych skutkach dla Europy. A jednego szalonego kanclerza to Niemcy już mieli. W pierwszej połowie XX wieku inny niemiecki kanclerz, także usiłował rozwiązywać problemy demograficzne Europy.
Analizując progresje sekundarne dostrzeżemy zwiększoną siłę Neptuna w kosmogramie A. Merkel, i to w czasie gdy w tranzytujący władca Ryb, znalazł się w swoim znaku zodiaku. Powolny ruch progresywnego Neptuna sprawił, że od kilku lat występuje najdokładniejsza jego kwadratura do Słońca natalnego Bundeskanzlerin. Opisuje to wędrówkę jej świadomości wiodąca od oryginalności koncepcji, po mglistość ich pojmowania i komunikowania. Z kolei progresywny Jowisz wiosną 2016 roku znajdzie się dokładnie tam gdzie jej urodzeniowe Słońce. Wskazuje to łącznie na jeszcze większy rozmach w promowaniu, a właściwie w forsowaniu utopijnych multi-kulturowych ideologii. Niebawem Angela Merkel osiągnie wyżyny w swojej roli Mutti-multi-kulti. Pomocne zapewne będą jej doświadczenia z FDJ w roli szefowej departamentu agitacji i propagandy, w czasach istnienia NRD. Ale przede wszystkim, ułatwi jej to wzrost znaczenia progresywnego Jowisza i Neptuna w jej kosmogramie oraz tranzyt Urana w kwadraturach, przede wszystkim do natalnych położeń Słońca i osi MC-IC. I to w czasie, gdy tranzytującemu Saturnowi brakuje mocy, a przybywa jej bieżącemu Neptunowi. Dlaczego tak jest? Bo Neptun przebywa od kilku lat we władanym przez siebie znaku zodiaku, a Saturna w Koziorożcu, w którym jego siły się odnawiają i wzmacniają nie było od prawie 30 lat. Zatem wiele wskazuje na to, że eksperyment wymknie się ze słabo kontrolowanego laboratorium. Laboratorium o nazwie Unia Europejska, pod niemiecką batutą. Coraz bardziej krytyczna ocena pomysłów i decyzji A. Merkel i merkelaków pojawi się wraz z tranzytami Saturna. W 2016 roku z bieżącym Saturnem na natalnym Ascendencie i w kwinkunksach do ciał niebieskich ulokowanych w znaku Raka. Ale najdotkliwsze dla Bundeskazlerin oceny jej polityki wystawione będą w trakcie koniunkcji Saturna z Plutonem w Koziorożcu w opozycji do jej natalnego Słońca. Będzie to w 2020 roku. Ale teraz, przy uściślającej się koniunkcji Jowisza progresywnego z natalnym Słońcem, przy równoczesnym wzroście znaczenia Neptuna, Angela Merkel jest przekonana, że zdolna jest do nadludzkich, wręcz heroicznych wysiłków. A światowy rozgłos i chwała jest tuż, tuż. Wiele jednak wskazuje, że nie będzie do wiekopomna sława Herkulesa, ale Herostratesa.
A co więcej w teraźniejszości? W trakcie mnóstwa unijnych debat, posiedzeń komisji, speckomisji, podkomisji, licznych a kosztownych obrad, większość „gadających głów” odrzuca wnioski wskazujące na powiązania problemów imigracji z terroryzmem. Wciąż hołdują oni wizji ponadnarodowego, europejskiego superpaństwa ogólnej szczęśliwości. Przykład doli i kondycji podobnego tworu euroazjatyckiego upadłego pod koniec XX wieku nie stanowi dla nich więc ostrzeżenia. Imperium wyspecjalizowanego w masowych przesiedleniach i mieszaniu kultur, rozdętego ponad miarę, które zapadło się pod ciężarem biurokracji-inwigilacji, nieefektywnej gospodarki i kosztownych arsenałów.
Przedwczoraj (25.11.2015r.) w czasie koniunkcji Merkurego z Saturnem w Strzelcu w kwadraturze do Neptuna w Rybach i formującej się Pełni solarno-lunarnej Angela Merkel stwierdziła, że dalsze istnienie strefy Schengen zależy od rozdziału uchodźców do należących do niej państw. Można więc z ulgą odetchnąć, że nie chodzi tym razem o „korytarz gdański”.
Niemcy od lat z powodzeniem prowadzą polityczną i gospodarczą ekspansję na kraje położone w sąsiedztwie. Są czwartą pod względem wielkości gospodarką świata i największą w Europie ale pod rządami A. Merkel i merkelaków słabo sobie radzą z napływem mas przychodźców. Przybyszy zwabionych przez niemiecką kanclerz wizjami oczekującego ich opiekuńczego raju socjalnego. Przybyszy coraz bardziej traktujących Niemcy jako Germanistan, Belgię jak Belgistan, Szwecję jak Swedestan, itd. A przecież w Unii Europejskiej mamy aż 28 służb wywiadowczych – w tym takie, które zaliczają się do najlepszych na świecie oraz tysiące specjalistów, doradców, ekspertów i naukowców. Jeżeli mimo tak wielkich potencjałów rozpoznawczo-diagnostycznych mamy do czynienia z potęgującym się kryzysem imigracyjnym, którego unijni przywódcy (na czele z A. Merkel) nie przewidzieli, to co mamy o nich sądzić?. A jeżeli zdawali sobie sprawę – to tym bardziej zasadne jest pytanie: co mamy o nich sądzić?
A przyczyna rozwijającego się kryzysu nie jest trudna do odszyfrowania. Po prostu nie tylko narody czy kraje ale i cywilizacje chwieją się, a nawet przestają istnieć, gdy tracą wiarę w sens i zasadność własnych idei i wartości. Pozbawiona od lat pomysłów na siebie Europa Zachodnia z medialnym rozmachem prezentuje teraz światu swoją postępującą bezradność, przeradzającą się wręcz w eutanatyczność.
Czekamy z nadzieją kiedy w UE ludzie zapragną by granice państw były jak domowe drzwi, które mieszkańcy mogą zamknąć od środka, lub je otworzyć, gdy sami tego zapragną. Do osiągnięcia takiego stanu rzeczy coraz śmielej zmierzają przede wszystkim tzw. „nowe” kraje UE. Te położone między Bałtykiem, Morzem Czarnym i Śródziemnym. Mamy dużą szansę by Polska przyszłości była krajem wielokulturowym. Zamieszkałym także przez Szwedów, Duńczyków, Belgów, Francuzów, Włochów, Niemców, Hiszpanów, Norwegów, którzy osiedlili się u nas, czyli tam gdzie poczuli się bezpieczni. Inne kraje Międzymorza mają podobną szansę. A w trakcie złączenia Jowisza, Saturna z Plutonem w Koziorożcu przekonamy się, że bardzo prawdziwa jest starożytna maksyma głosząca: to państwo jest silne, które ma słabych sąsiadów.