Dwie agresje, tak ściśle z sobą powiązane, a jakże różnie opiniowane.
W kosmogramie niemieckiej agresji na Polskę o świcie 01.09.1939 r. zadziwiać może Słońce w koniunkcji z Wenus przy Ascendencie. Wszak w astrologicznym kanonie Wenus słynie z taktownych zachowań, dobrego gustu, sztuki uwodzenia, artystycznej klasy, kompromisowych, pokojowych rozwiązań, dyplomatycznego mistrzostwa, zręczności w negocjacjach, zawierania traktatów, paktów i unii. Ale przecież atak na Polskę nie byłby możliwy, gdyby nie podpisany w nocy z 23 na 24 sierpnia 1939 roku pakt Hitlera ze Stalinem (nazywany paktem Ribbentrop-Mołotow). I mocne przekonanie Hitlera, że jego sojusz ze Stalinem jest silniejszy od koalicji Polski z Wielką Brytanią i Francją. Wcześniej, 28 kwietnia 1939 roku Hitler wypowiedział zawartą z Polską 26 stycznia1934 roku deklarację o niestosowaniu przemocy. Od 21 lutego 1921 roku Polska była związana aliansem z Francją, a od 25 sierpnia 1939r. z Wielką Brytanią. 03.09.1939 roku Wielka Brytania i Francja powiązane przymierzem z Polską wypowiedziały wojnę Niemcom. Wojna niemiecko-polska, stała się wojną światową. Słońce i Wenus uściśliły półtorakwadraturę do Marsa, który był stacjonarny w czasie sierpniowego podpisywania unii Hitlera ze Stalinem. Bez zachęty i pomocy Stalina pełny militarny sukces Hitlera nie byłby możliwy.
W drugim punkcie tajnego sierpniowego porozumienia Hitlera ze Stalinem napisano: „W wypadku terytorialnych i politycznych przekształceń na terenach należących do Państwa Polskiego granica stref interesów Niemiec i ZSRS przebiegać będzie w przybliżeniu po linii rzek Narwi, Wisły i Sanu. Kwestia, czy w obopólnym interesie będzie pożądane utrzymanie niezależnego Państwa Polskiego i jakie będą granice tego państwa, będzie mogła być ostatecznie wyjaśniona tylko w toku dalszych wydarzeń politycznych. W każdym razie oba rządy rozstrzygną tę kwestię na drodze przyjaznego porozumienia”.
W kosmogramie sowieckiej agresji na Polskę przed świtem 17.09.1939 r. główną rolę pełni Słońce w bardzo dokładnej koniunkcji z Neptunem. W pobliżu Słońca i Neptuna są też Merkury i Wenus. O ile Słońce oznacza w astrologii dążenie do uzyskania pełni świadomości kierującej ludzkim działaniem, to Neptun tę skoncentrowaną świadomość zaburza, rozpuszcza i wpuszcza na ścieżki wypełnione czasem natchnieniem i wzniosłością, a najczęściej złudzeniami i sfałszowaną rzeczywistością. Neptun jest bowiem mistrzem przebrań, (maskowania, kamuflażu i makijażu). Zręcznie i nieuchwytnie kusi, zwodzi, wprowadza zamieszanie, w którym trudno jest oddzielić prawdę od fałszu. Nasyca nas powodziami wątpliwości i niepewności pomieszanymi z pewnością – częściej złudną niż prawdziwą. Czyni wszystko, by w miejscu świadomości nastał „kolorowy zawrót głowy”. Napełnia marzeniami lub mrzonkami zakłócającymi zdrowy rozsądek. Sprawia, że nie można odróżnić co jest stanem faktycznym, co zaś mirażem, a istniejącą rzeczywistość określają mnożące się znaki zapytania. Jednym przynosi wielką siłę duchową innym moralną słabość. Generuje w ludziach wzniosłość lub powoduje ich upadek, wyzwala ofiarność ale i przysparza ofiar. Za jego sprawą w człowieku oscylują możliwości: od zostania świętym po role zdrajcy i łotra. Jednych wprowadza w „królestwo nie z tego świata” innym jedynie je obiecuje, a w zamian izoluje w smutku i cierpieniu. Gdy jest się pod wpływem Posejdona trudno nie dać się zwieść pozorom. Nie chce się wtenczas widzieć ani słyszeć niczego, co mogłoby rzucić złe światło na idee lub obiekt swego zauroczenia. Staje się wtedy ofiarą swoich iluzji i omamiającej propagandy. Neptun powiązany aspektem ze Słońcem powoduje, że człowiek widzi świat przez pryzmat własnych fantazji lub bezkrytycznie przyjmuje wizje cudze, skuszony przez oszukańcze autorytety. Dopiero otwierające oczy bolesne rozczarowanie może (choć często poniewczasie) uwolnić od zatruwającej ułudy. Józef Mackiewicz (ur.01.04.1902 r.) znający Niemców i Rosjan przed laty napisał: „o ile Niemcy niszczą naród fizycznie, to Sowieci zniszczą jego duszę”. Pod wpływami tranzytującego Neptuna byli w 1939 roku najważniejsi decydenci w naszym kraju. Wódz Naczelny, marszałek Rydz-Śmigły (ur.11.03.1886 roku) od ponad roku miał osłabiającą wolę i przenikliwość opozycję tranzytującego Neptuna do natalnego Słońca. Polski prezydent Ignacy Mościcki (ur.01.12.1867 r. o godzinie 07:00 w Mierzanowie) borykał się z rozpraszającymi ocenę sytuacji efektami tranzytującego Neptuna na Medium Coeli. W tym samym czasie w kosmogramie Adolfa Hitlera (ur.20.04.1889 r. o godzinie 18:30 w Braunau) wędrujący Pluton znalazł się na Medium Coeli, a Saturn na umiejscowionym w Byku w sektorze siódmym natalnym Słońcu władającym MC. Zaś uściślająca się progresywna koniunkcja Słońca z Marsem tworzyła przez kilka lat trygony z natalnym Uranem, a później z Ascendentem.
Dla porównania: król Polski Stanisław August Poniatowski (ur.17.01.1732 r. o godzinie 10 w Wołczynie) w latach 1790-1795 gdy nastąpiły II i III rozbiór naszego kraju miał tranzyty Neptuna w kwadraturze do natalnego Słońca, w półtorakwadraturze do Ascendentu i w koniunkcji z natalnym Marsem oraz przebieg Plutona w kwinkunksie do Descendentu i Księżyca. W kosmogramie króla Prus Fryderyka Wielkiego (ur.24.01.1712 r. o godzinie 11:30 w Berlinie) w pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych XVIII wieku progresywny Jowisz powolną wędrówką znalazł się na natalnym Słońcu, a tranzytująca Prozerpina (Persefona) na MC. Prusy odniosły wielkie korzyści materialne mimo tego, że ich król miał wtedy także i niesprzyjające przebiegi ciał niebieskich. Były to kwadratuy tranzytującego Plutona do Ascendentu i Neptuna do natalnego Słońca. Z inicjatywą III rozbioru Polski wystąpił do rosyjskiej carycy Franciszek II Habsburg – cesarz Austrii (ur.12.02.1768 r.). W jego kosmogramie w latach 1790-1795 na natalnym Merkurym i Słońcu przebywał Pluton, a w opozycji był tranzytujący Uran. Cesarzowa Rosji Katarzyna Wielka (ur.02.05,1729 r. około 02:30 w Szczecinie) w trakcie II i III rozbioru Polski miała tranzytującego Urana na Descendencie i przemieszczającego się Plutona na Ascendencie. W tych samych tragicznych dla nas latach w kosmogramie kulturowym Polski w opozycji do Słońca i MC ulokował się wędrujący Neptun, na Ascendencie znajdował się przebiegający Uran, a na Descendencie tranzytujący Pluton!
17.09.1939r. nieoczekiwanym wtargnięciem w nasze granice sowiecka Rosja złamała traktat ryski podpisany o godzinie 20:30 18 marca 1921 roku o granicy polsko-sowieckiej i pakt o nieagresji podpisany z Polską 25 lipca 1932 roku o godzinie 15:30. Pakt, który ponownie został potwierdzony 3 lipca 1933 roku w międzynarodowej konwencji o określeniu agresji i definicji agresora i odnowiony 5 maja 1934r. miał obowiązywać do 31 grudnia 1945r. Jednak już od 02.09.1939r. sowiecka radiostacja w Mińsku przekazywała niemieckiemu lotnictwu dane pomagające w nawigacji i atakach na Polskę. Sowiecki atak nastąpił wtedy, gdy cała polska armia zwrócona była frontem przeciwko Niemcom. Liczącej 1400 km granicy polsko-rosyjskiej broniły jedynie niewielkie oddziały straży granicznej KOP (Korpus Ochrony Pogranicza). Średnio na 1 kilometr granicy przypadało 10 żołnierzy polskich. Atakujących sowietów w pierwszej linii było grubo ponad pół miliona, wyposażonych w ponad 4000 czołgów i ponad 3000 samolotów – czyli więcej niż przeciwko Polsce użyli Niemcy od 01 września 1939r. 17 września 1939 roku sowiecka Rosja stała się uczestnikiem II wojny światowej jako sojusznik narodowosocjalistycznej III Rzeszy.
Francja i Wielka Brytania znały treść tajnego porozumienia Hitlera ze Stalinem z 24 sierpnia 1939r. Nasi zachodni sojusznicy nie przekazali nam jednak informacji o planowanej wspólnej niemiecko-rosyjskiej agresji na Polskę. Także polski wywiad okazał się tu nieskuteczny. 12 września 1939 roku władze i sztaby francuski i brytyjski postanowiły, że nie udzielą Polsce realnej zbrojnej pomocy. Sowiecki wywiad przekazał na Kreml tę informację. Stalin przekonany o słabości Zachodu i jego niechęci do wojennego wysiłku, pewny swej bezkarności uderzył. Pełną parą ruszyła radziecka propaganda, dywersja, dyplomacja, a po nich czołgi. 16 września w Moskwie podpisano rozejm z Japonią. Stalin słusznie obawiał się walki na dwa fronty. Aż do dnia ataku Armii Czerwonej, ambasador ZSRR w Warszawie prowadził rozmowy o sowieckiej pomocy dla walczącej z Niemcami Polski. Już od początku września na polskie terytorium przerzucane były radzieckie grupy dywersyjne. Oficjalna nazwa sowieckiej napaści na Polskę brzmiała: „Kampania wyzwoleńcza Armii Czerwonej”. Formalny powód agresji był zawarty w nocie dyplomatycznej przekazanej o godzinie 3.00 w nocy (czasu moskiewskiego) 17 września polskiemu ambasadorowi. Było w niej między innymi: „Warszawa jako stolica Polski już nie istnieje. Rząd Polski uległ rozkładowi i nie okazuje przejawów życia. Oznacza to, że państwo polskie i jego Rząd przestały faktycznie istnieć. Dlatego też straciły ważność traktaty zawarte między ZSRR a Polską”). Szef Sztabu Naczelnego Wodza generał Wacław Stachiewicz (ur.19.11.1894 r.) po otrzymaniu wieści o sowieckim ataku zapisał we wspomnieniach: „Nie znajduję słów, które by oddały nastrój przygnębienia, jaki zapanował. Ani Naczelny Wódz, ani nikt z nas, oficerów Sztabu, nie miał najmniejszych wątpliwości co do charakteru, w jakim Sowiety wkroczyły do Polski. Było dla nas jasne, że dostaliśmy podstępny cios w plecy, który przesądzał ostatecznie o losach kampanii i niweczył ostatnią nadzieję prowadzenia zorganizowanej walki na terenie Polski”. Polskie władze wzywały do unikania walki z Armią Czerwoną. Nie uznały też jej wkroczenia za powód do wypowiedzenia sowietom wojny, a nawet nie zerwały z nimi stosunków dyplomatycznych. 22 września w Brześciu nad Bugiem odbyła się wspólna defilada wojsk niemieckich oraz sowieckich po zajęciu miasta. Rzeszy miało przypaść 48%, zaś ZSRR – 52% terytorium podbitej Polski. W kremlowskiej propagandzie atak pół miliona czerwonoarmistów przedstawiano jako obronę bratniej ludności słowiańskiej białoruskiej i ukraińskiej przed polskimi panami i ich oligarchicznym kapitalizmem. Jako żywo przypomina to współczesną, Anno Domini 2014, moskiewską linię propagandową przedstawiającą sytuację na wschodniej Ukrainie i Krymie.
Ludzie rodzą się, odnoszą sukcesy, ponoszą klęski, chorują, zdrowieją i umierają w czasie aspektów łatwych i trudnych, harmonijnych i nieharmonijnych. Kosmogram sowieckiej agresji na Polskę ma znacznie więcej aspektów harmonijnych niż niemiecka inwazja 1 września. W chwili, gdy Niemcy zaczęły bombardować Tczew i Wieluń, a pancernik Schlezwig-Holstein wystrzelił w kierunku Westerplatte oba Światła tworzyły kwinkunks. Słońce z Wenus na Ascendencie uściślały półtorakwadraturę z Marsem i kwinkunksy z Jowiszem, Merkury uściślał kwadraturę z Uranem. Merkury znajdował się na Ascendencie naszego kosmogramu kulturowego, co sprzyjało nagłośnieniu w świecie polskiej sprawy. I to mimo braku ciał niebieskich w żywiole powietrza – słynącym z intensywnej, szerokiej komunikacji.
Gdy czerwonoarmiści przekraczali granicę z Polską na całej długości, położone blisko siebie w znaku Panny Merkury, Neptun, Słońce i Wenus tworzyły Wielki Trygon z Marsem w Koziorożcu i Uranem w Byku. Najważniejsza w chwili rosyjskiego ataku była jednak ścisła koniunkcja Słońca z Neptunem. Razem z Księżycem w Skorpionie w sektorze trzecim zrekompensowała ona słaby żywioł wody, co wspólnie z nieobsadzonym żywiołem powietrza nie wywołało tak hucznego oddźwięku w świecie jak wcześniejsza agresja niemiecka. Im więcej jest dokładnych i trudnych aspektów nieharmonijnych, tym bardziej ludzie odbierają taki czas jako co najmniej drażniący, pełen niedogodności i zapamiętują sytuacje oraz zdarzenia wtedy zaistniałe. Gdy przez dłuższy okres dominują aspekty harmonijne mieszkańcy Ziemi traktują tę porę jako niekłopotliwą, spokojną, dogodną. I nie przyjmują do wiadomości, że w innym miejscu dla innych ludzi może rozpocząć się koszmar. Dlatego choć oba totalitaryzmy berliński i moskiewski doprowadziły do największego kataklizmu w dziejach ludzkości, to tylko jeden z nich został powszechnie osądzony i potępiony. Sowiecki komunizm nadal czeka na swoją Norymbergę.
Po zsynchronizowanym ataku niemieckim 1 września i sowieckim 17 września 1939 roku, Polska mająca 1200 kilometrową granicę z Niemcami broniła się prawie tak długo jak napadnięta w 1940 roku przez Niemców Francja, posiadająca armię znacznie liczniejszą niż nasza i znakomicie wyposażoną (wspomaganą także pokaźnie przez wojska Wielkiej Brytanii). Francja broniła granicy o długości 700 km (w tym 350 km ufortyfikowanej linii Maginota). Zachodni analitycy obliczyli, że armia niemiecka po ataku na Francję parła naprzód z prędkością 14 mil na dobę w terenie ufortyfikowanym i 30 mil na pozostałych obszarach. W Polsce w 1939 roku prędkość posuwania się Wehrmachtu wynosiła 12 mil dziennie.
Jak wyglądałaby sytuacja gdyby nie zdradziecki atak sowietów? Oczywiście sami wojny z Niemcami byśmy nie wygrali, choć w końcu września zapasów paliwa, amunicji i bomb zostało im na dwa tygodnie. Choć straty bojowe i marszowe czołgów i samochodów pancernych wyniosły 30%. Choć w jesiennych szarugach niemieckie czołgi, samochody i furmanki utknęłyby na bezdrożach za Bugiem w takich samych błotach jak w 1941 roku w ataku przeciwko ZSRR. Walki polsko-niemieckie przeciągnęłyby się co najmniej na kolejne miesiące, a działania partyzanckie na lata. Wtedy Niemcy by nie ruszyły na Francję, Danię, Norwegię, Holandię i Belgię, a może doczekalibyśmy się ofensywy zachodnich sojuszników wspomaganych przez USA.
W 1939 roku Polska atakowana z trzech stron przez narodowosocjalistyczne Niemcy i z czwartej przez sowiecką Rosję broniła się przez 35 dni. W roku 1940 Francja wspomagana wojskami brytyjskimi zaatakowana z jednego kierunku broniła się 38 dni. Holandia walczyła z Niemcami 3 dni, a Belgia 18. Szybkość z jaką Hitler zajął Francję, Belgię, Holandię, Luxemburg, Danię i Norwegię zaskoczyła Stalina, który miał zamiar zaatakować zachodnią Europę, by zaimplementować jej swój komunizm dopiero wtedy, gdy wykrwawi się ona w ciężkich bojach. Zaniepokojony wzrastającą potęgą Hitlera radykalnie przyspieszył swoje przygotowania do pochodu na zachód, ale rankiem na hasło „Dortmund” o godzinie 03:15, 22 czerwca 1941 roku o włos ubiegli go Niemcy kolejnym swoim „Drang nach Osten”.
O czym warto pamiętać na przyszłość: otóż, aby nie mieć rozczarowań i poczucia krzywdy wystarczy jedynie wiedzieć, że państwa, ich rządy oraz władcy prowadzą politykę dla dobra własnego, a nie dla dobra ludzkości. Nie sposób też nie szukać analogii – osamotniona, opuszczona przez sojuszników Polska w obliczu agresji dwóch totalitaryzmów z Berlina i Moskwy w 1939 roku i równie osamotniona w 2014 roku Ukraina, z którą również nie dotrzymano zawartych traktatów. A w kosmogramie Władimira Putina (ur.07.10.1952 r. o godzinie 09:30 w Leningradzie) dostrzeżemy zarówno groźną nieprzewidywalność i nieobliczalność (Uran) jak i przemoc oraz przymus (Pluton). W latach 2014/2015 rosyjski przywódca będzie miał trzy opozycje bieżącego Urana i trzy kwadratury tranzytującego Plutona do natalnego Słońca, progresywne Słońce w kwinkunksie do progresywnego Urana oraz progresywny Mars w kwadraturze do progresywnego Jowisza. Na postawione niżej pytania, znane są już odpowiedzi. Gdzie się Rosja zatrzyma? – tam gdzie zostanie zatrzymana! Kiedy się Rosja zatrzyma? – wtedy kiedy zostanie zatrzymana!