Odwieczna zasada głosi: „Skoro nie chcesz utrzymywać własnej armii, to będziesz utrzymywał cudzą”.
Niezwykle mobilizujące, ale wyjątkowo ciężkie i destruktywne aspekty tranzytujących planet pokoleniowych tworzą się do Marsa natalnego i progresywnego w kosmogramie Chrztu Polski z 966 roku. Nastąpi to w latach 2010 – 2014. Mars natalny znajduje się w znaku Raka w dwadasamsie Wagi, a Mars progresywny wstąpi niebawem do znaku Ryb i pozostanie tam przez 38 lat.
Stanie się tak bez względu na to czy przyjmiemy termin 15 kwietnia, czy 16 kwietnia 966 roku, w chwili górowania Słońca, jako datę Chrztu Polski. Albowiem różnice w położeniu Marsa w ciągu doby sięgają wartości poniżej jednego stopnia zodiakalnych pozycji.
W świecie Marsa – odwaga jest kosztowna, a strach darmowy.
W astrologicznym arsenale środków planeta Mars jest symbolem rywalizacji i walki o przetrwanie – zwycięskiej dla zdeterminowanych i najlepiej przystosowanych. Od zodiakalnego i domifikacyjnego położenia Marsa oraz jego aspektów zależy rodzaj i zakres ludzkiej aktywności. Potencjały tej planety zawierają zasoby dynamicznie wyrażanych sił witalnych, pokłady asertywności, waleczności, agresji i gotowości do odparcia ataku. Uruchamiają reakcje na bodźce, wzbudzają ożywczą spontaniczność i motywują do wprowadzania swojej woli czynem. Energia Marsa sprawia, że angażujemy się w działania związane z dużym ryzykiem, wymagające refleksu, przebojowości i odwagi w podejmowaniu inicjatyw. Pozwala na szybką i sprawną mobilizację w sytuacjach wymagających gwałtownych, a bezkompromisowych poczynań, umożliwiających przetrwanie w sytuacji zagrożenia unicestwieniem. Mitologiczny Ares także i współcześnie z zapałem głosi pogląd, że najważniejszym atrybutem wojownika jest waleczne serce, a podekscytowany bojowymi okrzykami i bitewnym zgiełkiem „nie pyta ilu jest wrogów, ale gdzie się znajdują”. Patron żołnierskiego życia wyraża aktywny stosunek do rzeczywistości, uruchamia mechanizm instynktownych rakcji na pojawiający się kryzys, ale słynie z braku cierpliwości, co sprawia, że zazwyczaj jest lepszym taktykiem niż strategiem.
„Czerwona Planeta” w kosmogramie z 966 roku, świadczy także o kondycji polskiego sportu i możliwych na tym polu sukcesach – zwłaszcza tych medalowych.
„Kto ma odwagę – ten zwycięża”.
~ Motto oddziałów specjalnych SAS.
Wiemy, że stan sił zbrojnych, ich patriotyzm, duch bojowy, arsenał, mobilność, wyszkolenie, liczebność, nowoczesność, zwartość szeregów, sprawność dowodzenia i wykonywania rozkazów uzależnione są od jakości rządów, budżetu wojskowego i spoistości społeczeństwa. Zaś z astrologicznego punktu widzenia warunkowane jest to zodiakalnym i domifikacyjnym położeniem Marsa oraz jego powiązaniami tworzonymi z pozostałymi elementami kosmogramu.
W kosmogramie Chrztu Polski z 966 roku położenie Marsa w Raku, w dwadasamsie Wagi, zdecydowanie wskazuje na jego ochronno-obronny charakter, a nie na ekspansywno-agresywny. Tym bardziej, że jedenastodomowym Marsem w Raku włada (przy dacie 15 kwietnia 966 roku), Księżyc umiejscowiony w sektorze szóstym, już na przedpolu Wodnika, w dwadasamsie Strzelca znaku Koziorożca – (lub także w sektorze szóstym, ale już w dwadasamsie Bliźniąt znaku Wodnika dla daty 16 kwietnia 966 r.). Ponadto dwadasamsową pozycją Boga Wojny rządzi Wenus znajdująca się w znaku Byka. Rak, Wodnik i Byk (gdzie ulokowane jest polskie Słońce będące władcą Ascendentu), słyną ze swojej niechęci do rozwiązań siłowych i stosowania przemocy – a nie z militarnej agresywności.
Położenie Marsa w Raku szczególnie wyraźnie podkreśla fakt, że polska armia powołana jest przede wszystkim do obrony terytorium własnego kraju. Zodiakalne umiejscowienie Boga Wojny, wskazuje również na głęboki patriotyzm polskiego żołnierza, pozwalający podejmować bój nawet z przeważającymi siłami wroga. Natomiast Księżyc – władca jedenastodomowego Marsa, znajdujący się w sferze oddziaływań Wodnika, któremu tak bliskie są przecież zadania sektora jedenastego, motywuje do walk „o wolność waszą i naszą”. Co jednak powodowało zbyt częste wojny w cudzym, a nie we własnym interesie.
Zrozumiałe jest, że Mars w Raku o wiele bardziej nadaje się do zastosowania w celach obronnych niż imperialnych. Natomiast jego kwadratura do ulokowanej w sektorze trzecim koniunkcji Urana z Neptunem, wywierających poprzez system władań wpływ na sektor siódmy, wielokrotnie stawiała polskie wojska na drodze przeważających sił sąsiednich imperiów i mocarstw. Często było to wynikiem niedotrzymania umów ze strony koalicjantów, a nawet korupcji i zdrady we własnych szeregach.
Zwracam uwagę, że relacja Marsa i Księżyca, będącego jego władcą, jest przy dacie 15 kwietnia 966 roku domifikacyjnie kwinkunksowa (a przy dacie 16 kwietnia 966, także i zodiakalnie kwinkunksowa). W obydwu przypadkach oznacza to dokuczliwą niezgodność między prywatnością i lokalnością Raka, a szeroko horyzontalnym uniwersalizmem wynikającym z położenia Księżyca w dwadasamsie Strzelca w znaku Koziorożca, (lub w dwadasamsie Bliźniąt w znaku Wodnika), spór między tradycjonalizmem i niechęcią do postępu a nowatorstwem, konflikt między podległością a samowolą. To wewnętrzna sprzeczność między zainteresowaniem całym światem a skupieniem się wyłącznie na własnej zagrodzie. Powtórzony jest tu dylemat polskiego Słońca, władcy Ascendentu w Lwie, w zainteresowanym głównie „prywatą” Byku, ale w „światowym” sektorze 9 – władanym przez Marsa w Raku, w sektorze 11.
Księżyc na przełomie Koziorożca i Wodnika (lub już w Wodniku), buduje bezpieczeństwo na prawie do odmienności i różnorodności. Mars w Raku wielbi to co znane, a toleruje jedynie to, co podobne jest do już znanego. Dlatego chłonący uraniczne wpływy Księżyc podejmuje mniej lub bardziej udane starania o zwiększenie zakresu tolerancji wobec nieznanego i obcych, wobec których nieufny jest władany przez niego Mars w Raku. Dlatego przez wieki Rzeczypospolita musiała rozwiązywać problem: jak zintegrować obywateli różnej narodowości i wyznania do obrony wspólnych granic. Zaś nasycany energiami Wodnika, szóstodomowy Księżyc nie widzi powodu do konfrontacji zbrojnej, dopóki strach przed utratą wolności i niepodległości nie wzbudzi emocjonalnego niepokoju, mobilizującego podległego mu Marsa w Raku do militarnego zaangażowania się. A Mars w Raku to napędzana patriotyzmem zaciekła walka obronna terytorium uważanego za własne oraz późniejszy atak kontrujący. Dlatego walka w bliskim kontakcie (np. na bagnety), stała się znaną obcym armiom polską specjalnością.
Natomiast midpunkt Księżyca i Marsa w Baranie w sektorze 9. pokazuje jak wielką rolę pełni świat idei i religii w integracji tak trudnych do okiełznania, niekompatybilnych lunarno-marsowych potencjałów. Nasycona gwałtownymi emocjami ideologia spaja wtedy własne szeregi, budząc podziw lub strach zarówno wśród sojuszników jak i wrogów. Stwarza to także warunki do rywalizacji z innymi na ideologiczno-religijnym polu, co wraz z trygonem Marsa do Jowisza niejednokrotnie stawiało Polskę w roli „przedmurza katolickiego chrześcijaństwa”.
W kosmogramie z 966 roku trygon Marsa do siódmodomowego Jowisza w Rybach zwiększa wojskowy ekspansjonizm uruchamiany pobudkami ideologiczno-religijnymi. Sprzyja również polskiemu militarnemu zaangażowaniu w ramach sojuszniczych zobowiązań – nawet daleko poza granicami kraju, a często poza jego interesem. Kwadratury Marsa do trzeciodomowej koniunkcji Urana z Neptunem wskazują na częste i zaskakujące, powodujące krwawe straty konflikty z sąsiadami. Podkreśla to kwadratura Marsa z Merkurym, będącym naturalnym władcą sektora 3. Przede wszystkim wskazuje ona jednak na beztroski brak dyskrecji cywilów i żołnierzy w sprawach dotyczących tajemnicy wojskowej.
Księżyc będący władcą Marsa jest dyspozytorem sektora 12, w którym rezyduje Pluton, a Władca Podziemi jest dyspozytorem sektora 4, którego naturalnym władcą jest Księżyc. Podkreśla to intensywność wzajemnych powiązań i rangę pętli wikłających z sobą potencjały tych ciał niebieskich.
Potencjały lunarne zostają „zagęszczone” silnymi emocjami, generowanymi przez specyficzne więzi z Plutonem i z tym ładunkiem skumulowanych, ambiwalentnych pasji i namiętności, Księżyc usiłuje sterować nadpobudliwym z natury Marsem – zgodnie ze swoją naturą, dążącym przecież do autonomii.
Ponieważ Pluton jest w sektorze 12. (którym w kosmogramie z 966 roku włada Księżyc), powoduje to bardzo wysokie straty energii niezwykle łatwo i nadmiernie się emocjonującego Marsa, potężnie nasyconego lunarnymi wpływami. Niestety, przekłada się to na wysoką daninę krwi naszego wojska.
Księżyc włada Marsem z punktu widzenia sektora szóstego, nie słynącego przecież z ekonomicznej hojności – a tym bardziej dla żołnierza. Dlatego nieczęsto nasza armia była silne liczebnie i z reguły nie dysponowała nadwyżkami kosztownego, nowoczesnego wyposażenia wojennego. A trzeba przyznać, że rdzennie polskie wojsko nigdy nie walczyło przy użyciu mrowia żołnierskich mas, tylko posługiwało się szczupłymi liczebnie, dobrze wyszkolonymi, elitarnymi i mobilnymi siłami. Zaś wielość zwycięstw odniesionych nad silniejszymi przeciwnikami, świadczy o techniczno-taktycznych umiejętnoścach bojowych polskiego żołnierza. Natomiast przegrane bitwy i wojny – o nadmiernych cięciach budżetu przeznaczanego na wojsko.
Przy rozważaniach o polskim Marsie i symbolizowanych przez niego Polskich Siłach Zbrojnych niezbędne jest zagłębienie się w najistotniejsze z planetarnych powiązań w kosmogramie z 966 roku
Jest nim kwadratura pomiędzy górującym Słońcem, władcą sektora pierwszego – a szóstodomowym Księżycem, władcą sektora dwunastego, w którym rezyduje tak trudny do okiełznania Pluton w Lwie.
Słońce jest zodiakalnym władcą Plutona, a Księżyc domifikacyjnym. Obydwa Światła uzurpują sobie prawo do dostępu do hadesowych (czyli dóbr wspólnych), środków i profitów. Położenie Słońca wskazuje na olbrzymie koszty utrzymania władzy…przy władzy – kosztem zwykłych ludzi. Księżycowi pozostają rozmaite fortele niezbędne dla pozyskania i zachowania dóbr. Lokalizacja lunarnych energii skłania szarych obywateli do wszelkich możliwych uników spod kontroli władz, strajków, buntów lub emigracji. Zatem solo-lunarna kwadratura generuje odwieczne sprzeczności rozbijające spoistość polskiego społeczeństwa – „a gdzie dwóch się kłóci, tam ktoś trzeci na tym korzysta”.
Kwadratura ta nie byłaby aż tak trudną i groźną, gdyby nie jej destruktywny wpływ na uruchamianie głównie negatywnych potencjałów Plutona w sektorze 12. Włada on bowiem w polskim kosmogramie sektorem czwartym – co określa poziom narodowego i jednostkowego bezpieczeństwa oraz determinuje sposoby jego uzyskiwania bądź utraty. Wskazuje to na znane z naszej historii, wręcz samobójcze poczynania, które w przystępie „czarnego humoru” można kojarzyć z podcinaniem gałęzi, na której się siedzi i uporczywym wbijaniem piłki do własnej bramki na mistrzostwach świata.
Spory i swary między zodiakalnym, a domifikacyjnym dyspozytorem Władcy Podziemi, są przez wieki odzwierciedlane w postaci „polskiego piekła”.
Władza (Słońce przy MC), zajmuje się głównie sobą i pomnażaniem własnych bogactw. Do perfekcji opanowała procedury (proceder) prywatyzacji zysków i upubliczniania strat. A o jakości państwa – zawsze świadczy stan jego elity.
Pracujący lud (szóstodomowy Księżyc), jest łupiony w majestacie prawa nawet ze szczupłych dochodów i oszczędności. Może pozostać – lub wyemigrować.
Kwadratura Słońca położonego przy MC do Księżyca w sektorze szóstym, pokazuje przepaść między nasyconą przywilejami elitą polityczno-finansową, a całkowicie służebną rolą ludu. Ludu gonionego do źle opłacanej pracy i bez perspektyw na dostatnie życie, a co dopiero na awans do grona piastujących zaszczytne i sowicie wynagradzane stanowiska.
Konflikty solarno-lunarne, wyrażane w ciągłej niekompatybilności postaw, potrzeb i oczekiwań władzy i ludu zbyt często przyczyniały się do nadmiernych strat, demograficznych i ekonomicznych, których tak często doświadczali mieszkańcy Polski. Obce i wrogie nam siły potrafiły wielokrotnie na przestrzeni dziejów rozgrywać dla swoich korzyści polską kwadraturę Słońca z Księżycem. Przekupywały polityków, magnatów i oligarchów, lub zręczną manipulacją buntowały ludzkie masy.
Od celowego, świadomie włożonego przez Polaków wysiłku zależy stopień integracji lub rozłamu potencjałów solarno-lunarnych, a co za tym idzie – spoistości polskiego społeczeństwa. A od niego jest uzależniona siła oręża i obronna skuteczność naszego wojska.
„Pozostaje to tajemnicą i tragedią historii, że naród (Polacy), gotów do wielkiego, heroicznego wysiłku, uzdolniony, waleczny, ujmujący, powtarza zastarzałe błędy w kazdym prawie przejawie swych rządów. Wspaniały w buncie i nieszczęściu, haniebny i bezwstydny w triumfie. Najdzielniejszy pośród dzielnych, prowadzony przez najpodlejszych wśród podłych”.
~ Winston Churchill
Jednak podstawą militarnych prognoz są tranzyty do Marsa natalnego oraz położenia i aspekty Marsa progresywnego. Olbrzymi niepokój astrologa budzić musi seria nieharmonijnych tranzytów pokoleniowych planet do polskiego Marsa (natalnego i progresywnego) realizowanych w najbliższych latach.
W pierwszej kolejności z energią Marsa progresywnego złączą się wpływy Neptuna. (A należy pamiętać, że w kosmogramie z 966 roku występuje kwadratura tych planet). W latach 2010 – 2012 będą miały miejsce ich kilkakrotne koniunkcje. Ostatnie z nich wystąpią w sferze coraz większych wpływów znaku Ryb, władanego przecież przez Neptuna. Zagraża to budowaniem bezpieczeństwa narodowego w oparach fałszywego idealizmu, szkodliwej naiwności i na iluzorycznej mocy naszych sił zbrojnych.
Następnie, w roku 2012 tranzytujący Pluton utworzy trzykrotną opozycję do Marsa natalnego. Oznacza to, że gdy potencjały Marsa progresywnego zostaną rozproszone i osłabione tranzytami Neptuna i marsowym, progresywnym ingresem do znaku Ryb, to późniejsze, nieharmonijne tranzyty Plutona do Marsa natalnego będą towarzyszyć potężnej, zniewalającej swą mocą presji z zewnątrz.
W trakcie opozycji tranzytującego Plutona do natalnych lub progresywnych planet personalnych dochodzi do konfrontacji własnych sił i środków z potężniejszą od nich mocą świata zewnętrznego. Stanowi to surowy test przetrwania w ekstremalnie niedogodnych warunkach. Ponoszone straty energetyczne i wysokie koszty ekonomiczne są wtedy nieuniknione. Tranzytujący Pluton zanim doprowadzi do gruntownych przeobrażeń i odnowy potencjałów tranzytowanych planet, unicestwi słabsze, nieprzydatne w dalszym rozwoju części ich zasobów. Jest to proces tak samo bolesny, jak i nieuchronny.
W kosmogramie z 966 roku, natalny Pluton choć włada sektorem 4, to znajduje się w sektorze 12, i wszelkie jego tranzyty uruchamiają bolesne procesy transformacji oparte na przymusie poświęcenia i ofiarności. Straty ponoszone są głównie jako efekty lekceważenia, zaniedbań, oszustwa i zdrady. Taka lokalizacja natalnego Plutona wskazuje na (nader często) negatywne zachowania nas samych prowadzące do wewnętrznego rozkładu państwowości i kiepskie wyciąganie wniosków z dramatów, które jako naród przeżyliśmy w przeszłości. Stanowi to jednocześnie okazję dla wrogich nam sił do wykorzystywania polskich słabości i ekspansywnego naporu w naszym kierunku.
A gdy nadchodzi czas nieharmonijnych tranzytów Plutona, jedynie świadomość powagi sytuacji, zwiększona, wręcz alarmowa czujność i pełna mobilizacja własnych potencjałów pozwala zwycięsko przetrwać lawinę reakcji łańcuchowej procesów i zdarzeń.
W przypadku Marsa w kosmogramie naszego państwa będą to efekty gospodarczych i politycznych kryzysów oraz poczynań wrogich sił, wpływających destruktywnie na gotowość obronną armii.
Możemy sobie życzyć, aby nie powtórzyło się znane nam z historii wymuszenie w skrajnie krytycznej sytuacji, rozpaczliwej mobilizacji nadwątlonych sił militarnych. Akcję uruchamiają wszak energie planety tranzytującej (w tym przypadku Plutona), zaś konieczność reakcji przypada w udziale potencjałom planety tranzytowanej (Mars).
Im więcej wniosków wyciągniemy z wiedzy o przeszłości, tym więcej dajemy sobie szans, by nie powtórzyć błędów swoich przodków. Dlatego warto przyjrzeć się tranzytom Plutona do polskiego Marsa na przestrzeni dziejów.
Najważniejsze będą tu koniunkcje i opozycje tranzytującego Plutona. Dla uściślenia ram czasowych, w których z wyjątkową intensywnością kumulowały się oddziaływania tranzytującego Władcy Podziemi, przyjąłem zakres jednego stopnia ekliptycznego przed, i po dokładnym aspekcie Plutona z polskim Marsem.
O ile przy koniunkcji tranzytującego Plutona do natalnego Marsa możemy się spodziewać (po kryzysie) odbudowy, integracji, a nawet wzmocnienia marsowych potencjałów, to w wyniku plutonicznej opozycji mówimy głównie o niebywałej skali kryzysu i mniej lub bardziej udanej integracji szczątków tego, co pozostało i co przetrwało kryzys. A jeżeli już doświadczy się bolesnej przegranej, to należy wyciągnąć z niej szereg wniosków, by klęska nie dostała czkawki – na długo.
W kosmogramie Chrztu Polski w 966 roku, pierwszym ważnym aspektem do natalnego Marsa była pięciokrotna plutoniczna opozycja. Ukształtował się tym samym wzorzec dla kolejnych nieharmonijnych aspektów tranzytującego Plutona do Marsa. A tranzyty Plutona pozostawiają po sobie głębokie i trwałe ślady, które nawet po wielu latach, wiekach i pokoleniach nie ulegają zatarciu. W dodatku z groźną, ale magnetyczną mocą przywołują silnych i słabych do wstąpienia na wytyczony niegdyś hadesowy szlak.
W początkach naszej państwowości po raz pierwszy aspekt Plutona, tranzytującego pięciokrotną opozycją natalnego Marsa, wystąpił u schyłku drugiej dekady XI wieku. Tranzytujący Uran znalazł się wówczas w trzykrotnej koniunkcji z polskim Marsem natalnym.
Wtedy Bezprym i Otton – bracia świeżo koronowanego Mieszka II – informują władców Niemiec i Rusi o słabości militarnej polskiego państwa. Obaj, korzystając z obcej pomocy, usiłują sięgnąć po najwyższą władzę w Polsce. Zdrada i ferment na najwyższych szczeblach władzy, wszędzie i w każdym okresie dziejów stanowi wręcz zaproszenie do ekspansji, a nawet ataku ambitnych sąsiadów. Dlatego w trakcie wewnętrznych sporów o tron na nasz kraj uderzają jednocześnie wojska niemieckiego cesarza Konrada II i księcia Rusi Kijowskiej Jarosława Mądrego. Można to określić jako pierwowzór niemiecko-rosyjskiego braterstwa broni. Dokładnie zsynchronizowane ataki z zachodu i wschodu żywo przypominają późniejsze rozbiory, a także pakt Stalina z Hitlerem. (Współczesne rosyjsko-niemieckie braterstwo broni wyraża się teraz wspólną budową rurociągu przez Bałtyk).
W wyniku uderzeń niemieckiego i ruskiego władcy oraz bratobójczych walk wewnętrznych Polska niemal przestała istnieć. A po odesłaniu przez Bezpryma insygniów koronacyjnych cesarzowi Konradowi II na prawie pół wieku straciła status królestwa. Bracia Mieszka II wkrótce giną, a on sam pojmany i okaleczony przez Czechów nie zdołał odbudować kraju przed swą rychłą śmiercią. Nastał kilkuletni, najbardziej tajemniczy i pomijany w naszych kronikach okres. Zaś po późniejszym pogańskim powstaniu ludowym, długo ważyły się losy polskiego chrześcijaństwa. Przywrócone zostaje ono siłą podczas panowania Kazimierza Odnowiciela przez potężne siły zewnętrzne: papieża, cesarza i wojska niemieckie, a także wojska ruskie Jarosława Mądrego. O olbrzymiej skali krwawych walk w latach trzydziestych XI wieku świadczą: pobyt progresywnego Marsa w pobliżu natalnego i progresywnego Plutona przekraczającego następnie linię Ascendentu, a także progresywne Słońce znajdujące się w koniunkcji z Marsem natalnym kosmogramu z 966 roku.
W drugiej połowie lat osiemdziesiątych XII wieku wystąpiła pięciokrotna koniunkcja tranzytującego Plutona z polskim natalnym Marsem (1185 – 1188).
Polska od półwiecza podzielona jest na dzielnice i wewnętrznie skłócona. Rywalizują z sobą politycznie i militarnie władcy księstw, przy udziale możnych i kleru. Przemoc, towarzysząca często aspektom tranzytującego Plutona do natalnego Marsa, stosowana jest w rozdrobnionej Polsce w międzydzielnicowych rozgrywkach o władzę i to nawet bez szczególnego udziału obcych sił. Choć na wewnętrznych swarach i konfliktach domowych (często generowanych przez obcych) zawsze korzystał ktoś trzeci – zazwyczaj sąsiedzi.
W połowie lat siedemdziesiątych XIII wieku Pluton znalazł się w trzykrotnej opozycji do polskiego Marsa (1274).
Opozycja tranzytującej planety (a zwłaszcza Plutona) jawi się jako zdecydowanie trudniejsza do wykorzystania zgodnie z własnymi potrzebami niż koniunkcja. Potężna i zmasowana presja zewnętrzna wymusza zmianę stanowiska i należy się liczyć z wysokimi stratami przy próbach utrzymania pożądanego status quo.
W roku 1272 Brandenburczycy zajmują Gdańsk, odcinając polski szlak handlowy na Bałtyk. Kosztem dużych strat udało się Polakom odzyskać dostęp do morza. W roku 1274 Brandenburczycy najeżdżają na Wielkopolskę. W roku 1276 Krzyżacy poczuli się już na tyle pewnie, że rozpoczęli budowę Malborka. Ta jedna z najpotężniejszych twierdz ówczesnego świata została później stolicą Zakonu. Zamek sprzedał nam w roku 1457 czeski dowódca najemników, natomiast nigdy nie udało się go zdobyć orężem. Nawet wtedy, gdy w 1410 roku po grunwaldzkiej wiktorii – na polskim Ascendencie w Lwie ekspansywnie rezydował tranzytujący Jowisz, będący w trygonie do koniunkcji progresywnego Jowisza z progresywnym Saturnem w Baranie, a wojowniczy progresywny Mars w Byku tworzył kwadraturę do tegoż Ascendentu.
Na początku lat trzydziestych XV wieku wystąpiła pięciokrotna koniunkcja Plutona z polskim natalnym Marsem (1430 – 1433).
Wtedy Władysław Jagiełło nadał w przywilejach jedlneńskich pierwsze w Europie prawo gwarantujące nietykalność osobistą szlacheckich poddanych. Wzmacniało to zdecydowanie rolę armii, gdyż ówczesne polskie wojsko (głównie jazda) składało się przede wszystkim ze szlachty. Faktem jest, że przy Słońcu w sektorze 9. i Ascendencie w Lwie, w dekanacie Strzelca – siła polskiego oręża wynikała na przestrzeni dziejów głównie z kawalerii. I można sądzić, że dopóki nie powstanie liczny, doskonale wyekwipowany i uzbrojony, współczesny ekwiwalent dawnej konnicy (śmigłowcowa kawaleria powietrzna?), to nie powróci dawna moc i chwała naszego wojska.
Po śmierci litewskiego księcia Witolda do władzy prze Świdrygiełło, młodszy brat polskiego króla. Zaczyna prowadzić separatystyczną politykę w stosunku do Korony. Podejmuje szereg działań mających na celu uniezależnienie się od zwierzchnictwa Jagiełły, co w konsekwencji doprowadziłoby do rozpadu unii polsko-litewskiej. Świdrygiełło sprzymierza się przeciwko Polsce (i to nie po raz pierwszy) nawet z Krzyżakami, Tatarami i Mołdawianami. Król Władysław Jagiełło podejmuje wyprawę wojenną przeciwko Świdrygielle, aby militarnie przywrócić status quo Polski i Litwy. W tym samym czasie wojska krzyżackie najeżdżają na Kujawy i ziemię dobrzyńską, a Mołdawianie na południowo-wschodnie tereny Polski. Krzyżacy, zapewniający wcześniej o swoich pokojowych zamiarach, niemal bezkarnie łupią polskie ziemie, korzystając z faktu, że prawie całe nasze rycerstwo zgromadzone jest na polsko-litewskiej wojnie w okolicach Łucka. Polskie wojska zostają kolejny raz zmuszone do walki na kilku frontach. Zadają klęskę Mołdawianom i odpierają ich atak. Zawarte zostaje przymierze z czeskimi husytami w celu wspólnego zbrojnego wystąpienia przeciwko Zakonowi. Krzyżacy tracą Żmudź na rzecz Polski i Litwy. I tak, w trakcie pięciokrotnej koniunkcji Plutona do natalnego Marsa w kosmogramie Polski, nasze wojsko, mimo walki z kilkoma przeciwnikami, stanęło na wysokości zadania i potrafiło odeprzeć agresorów.
W roku 1520 miała miejsce trzykrotna opozycja tranzytującego Plutona do polskiego Marsa natalnego.
Trzy lata wcześniej Krzyżacy zawierają sojusz z Moskwą przeciwko Polsce i Litwie. W roku 1519 Moskale wraz z Tatarami najeżdżają Polskę i Litwę. Tatarscy jeźdźcy zadają nam dotkliwą klęskę w bitwie pod Sokalem. Narasta napięcie w kontaktach z Zakonem, ale Krzyżacy nie zdołali zmobilizować dużych sił do ataku i Rosjanie nie doczekali się spodziewanej pomocy z zachodu. Zmusza ich to do wycofania się. Zakonni usilnie dążą do uzyskania wsparcia od niemieckiego cesarstwa. W tym samym roku sejm walny uchwalił rozpoczęcie ostatniej już w naszych dziejach wojny z Zakonem Krzyżackim. I choć skończyła się ona naszym zwycięstwem i Hołdem Pruskim, to nie rozwiązała problemu niemieckiej obecności na polskich ziemiach. Nie zrozumiano wtedy w Polsce odwiecznego prawa wojny głoszącego, że w walce najgorsze błędy wypływają z gapiostwa i naiwnej dobroduszności. Niewykorzystane zwycięstwa zazwyczaj stają się gorsze od klęsk. Dwa i pół wieku później potężne państwo pruskie wspólnie z sąsiadami ze wschodu i południa zaczęło bowiem kolejnymi rozbiorami wchłaniać Polskę, aż do jej unicestwienia.
W latach 1675 – 1677 wystąpiła trzykrotna koniunkcja tranzytujacego Plutona do polskiego Marsa.
Trwa wojna Polski z niezwykle potężnym przeciwnikiem – budzącym strach w Europie, rozrastającym się, ambitnym imperium tureckim. Hetman Jan Sobieski (urodzony 17.08.1629 roku w Olesku, najprawdopodobniej kwadrans przed godziną 15.) pokonał trzy lata wcześniej Turków pod Chocimiem, a rok wcześniej pod Lwowem. Niezwykłe triumfy święci najlepsza (i najkosztowniejsza) ówczesna jazda świata – husaria. Ta jedyna w swoim rodzaju, uderzająca z mocą lawiny kawaleria, złożona ze zwartych, ale mobilnych grup znakomicie uzbrojonych i wyszkolonych, skrzydlatych jeźdźców, (z nieużywanymi już w innych konnicach pięcio-sześciometrowymi lekkimi kopiami), oddaje charakter nie tyle Marsa w Raku, władanego przez szóstodomowy Księżyc – co ukazuje powiązania ascendentowego Lwa (w dekanacie Strzelca), z solarnym, dziewiątodomowym Bykiem.
Współczesnym odpowiednikiem dawnego, doskonale wyekwipowanego husarza ze wspomagającym go pocztem, byłby nowocześnie uzbrojony komandos z własnym helikopterem i załogą.
W walce z turecką nawałą tracimy jednak ziemie na południowym wschodzie. Sobieski zostaje obrany królem. Próbuje zmienić kierunek polskiej polityki i zwrócić się w stronę Bałtyku. Zawiera tajny traktat przeciwko Brandenburgii z Francją, a później ze Szwecją. Podobnie jak inne traktaty z krajami Zachodu, także i te stały się dla nas jedynie szkodliwym złudzeniem.
W latach 1766 – 1767 polski Mars jest pięciokrotnie tranzytowany plutoniczną opozycją.
Rok wcześniej założono w Warszawie Szkołę Rycerską. Ale gdy Polska słabła militarnie, to jej sąsiedzi wzrastali w wojenną siłę. Rosyjskie wojska Katarzyny II stacjonują w naszym kraju jak we własnym. W latach 1767 – 1768 obraduje tzw. „sejm repninowski”, zaś realną władzę w Polsce dzierży rosyjski ambasador Repnin i jego pieniądze. Przekupni bądź naiwni politycy sprawiają, że Rzeczpospolita staje się protektoratem Moskwy. A rzesze renegatów przy władzy są jak trucizna dla organizmu i wirusy w komputerze – niszczą zdrową substancję, na której opiera się społeczeństwo i naród. W roku 1768 przeciwko wpływom imperium rosyjskiego i podległemu mu królowi polskiemu zawiązuje się konfederacja barska. Rozwija się wojna polsko-polska. Rosjanie prowokują bunt hajdamaków na Ukrainie i pod pretekstem zaprowadzania tam porządku likwidują polski opór. Konfederaci barscy zostają skazani na syberyjskie zesłanie. A dawna siła naszego wojska stała się wówczas jedynie wspomnieniem. Przekupieni posłowie ustalają liczbę żołnierzy na około 40 tys. wtedy, gdy armie rosyjskie i austriackie liczą po 200 tys., a pruska 140 tys. wojska.
Dwa i pół wieku później mamy pod bronią 100 tysięcy żołnierzy, Rosja – grubo ponad milion.
Tuż po odzyskaniu przez Polaków niepodległości i wyłonieniu się Polski z państwowego niebytu tranzytujący Pluton pięciokrotnie utworzył w latach 1920 – 1922 koniunkcję z polskim Marsem natalnym. Mars progresywny był wtedy w Strzelcu i tworzył trygon do polskiego Ascendentu w znaku Lwa.
Odzyskaliśmy niepodległość w wyniku wojny światowej prowadzonej przez zaborców i od samego początku odrodzonego państwa polskiego kluczową rolę pełniły w nim siły zbrojne. Bez nich Polska by nie zaistniała i nie obroniła swego prawa do samostanowienia. Tranzytujący Pluton, przemieszczający się powoli w pobliżu Marsa kosmogramu Chrztu Polski w 966 roku, pozwolił (zgodnie ze swoimi potencjałami) na przekształcenie żołnierzy wziętych z dawnych polskich ziem do niemieckiej, rosyjskiej i austriackiej armii oraz ochotników walczących po stronie Ententy – w odrodzone z popiołów Wojsko Polskie. I natychmiast polscy żołnierze zostali wessani w wir walk pogranicznych. Jesienią 1918 roku rozpoczęły się długotrwałe walki polsko-ukraińskie o Lwów i okolice. 27 grudnia 1918 roku wybuchło zwycięskie w efekcie powstanie wielkopolskie. W tym samym czasie zaczęły się pierwsze starcia z Armią Czerwoną. Wiosną i latem 1919 r. trwały potyczki polsko-litewskie. 16 sierpnia tego roku wybuchło I powstanie śląskie. Kolejne powstania na Śląsku wybuchają w sierpniu 1920 roku i maju 1921 roku.
Także i nasza południowa granica stanęła w ogniu. 23.01.1919 roku Czesi łamią porozumienie z 5 listopada 1918 roku (zakładające podział spornego terytorium w plebiscytowym głosowaniu) i niespodziewanym atakiem zajmują Śląsk Cieszyński, docierając aż do Skoczowa. Nierozstrzygnięte bitwy kończą się zawieszeniem broni w lutym 1919 roku, a żołnierze Ententy rozdzielają walczące strony. Później czechosłowackie władze zatrzymują transporty z pomocą wojenną dla walczącej z bolszewikami Polski. Podobnie czynią Niemcy.
Na wschodzie Europy, w drugiej połowie 1918 roku, Niemcy poważnie osłabione przegraną wojną światową i warunkami kapitulacji nie były już tak groźne. Natomiast powrócił spór polsko-rosyjski o tereny dzisiejszej Ukrainy i Białorusi. Spór sięgający jeszcze XV wieku, czasów powstania i umocnienia się unii polsko-litewskiej. Ale do dawnych konfliktów terytorialnych z Moskwą dołączyła się powódź bolszewizmu i żądza wzniecenia rewolucji światowej, niezbędnej dla przetrwania dzieła Lenina, Trockiego i Stalina. Bolszewicy wiedzieli, że aby komunizm zatriumfował w reszcie Europy, a później świata – muszą przedostać się na Zachód. A droga wiodła przez niepodległą Polskę.
Gdy po kapitulacji Niemiec armia Kajzera wycofywała się ze wschodniej Europy, opuszczone przez nią obszary przejmowali Rosjanie, Polacy, Litwini i Ukraińcy. Każda z nacji rościła sobie pretensje do tych ziem. A jedyne w miarę zorganizowane ugrupowania stanowiły zaimprowizowane armie tych powstających krajów. Najsilniejsze w tej części Europy były wojska bolszewickie i polskie. Wycofujący się Niemcy, obawiający się odrodzenia Polski, pozostawiali Rosjanom (z którymi toczyli przez 4 lata krwawe walki) dobrze zaopatrzone magazyny z wojennymi materiałami. Jak zawsze w sytuacjach politycznych kryzysów i zamętów obowiązywała polityka faktów dokonanych. Dlatego ten, kto był w stanie zająć wybrane terytorium, mógł nim rozporządzać i był zdecydowany o nie walczyć. Wojna polsko-bolszewicka rozpoczęła się pod miejscowością Mosty (53N24, 24E32) na Białorusi 14 lutego 1919 roku (Słońce w Wodniku). Polskie oddziały powstrzymały tam prące na zachód oddziały Armii Czerwonej. W kwietniu Wojsko Polskie rozpoczęło ofensywę. We wrześniu 1919 roku polscy szyfranci złamali kody łączności, którymi posługiwała się Armia Czerwona. Polski rząd i sztab uzyskały możliwość wglądu w najtajniejsze rozkazy i decyzje bolszewików. Informacje uzyskane przez polski wywiad radiowy miały rozstrzygający wpływ na działania podejmowane przez Józefa Piłsudskiego (ur. 05.12.1867 r. w Zułowie ok. godz. 08:40 GMT), i jego sztab. Walnie przyczyniło się to później do wygrania Bitwy Warszawskiej.
Polska ofensywa na Ukrainie rozpoczęła się 25.04.1920 roku (Słońce w Byku). 7 maja zajęto Kijów. Miesiąc później bolszewicy przerywają front i wychodzą na tyły polskich wojsk. Zmusiło to polską armię do pośpiesznego, ale zdyscyplinowanego i uporządkowanego odwrotu. Rozkaz marszałka Tuchaczewskiego brzmi „(…) po trupie Polski wiedzie droga do wszechświatowego pożaru. Na Wilno, Mińsk, Warszawę – marsz!”
Armia Czerwona oblega Lwów i szybko zbliża się do Warszawy. Wydawało się się, że nadchodzi kres tak krótko istniejącej niepodległej Polski. I to pomimo tysięcy napełnionych patriotyzmem i wolą walki ochotników (liczebność naszej armii sięgnęła w listopadzie 1920 roku prawie miliona żołnierzy), zgłaszających się na front i pomocy reszty społeczeństwa czującego, że jest dobrze kierowane i dowodzone. „Cud nad Wisłą” – tak nazywano później Bitwę Warszawską. Gdy w sierpniu 1920 roku tranzytujące Słońce opuściło sektor 12. i znalazło się (wraz z Jowiszem w Lwie) w sektorze pierwszym kosmogramu z 966 roku, zarządzany w skoordynowany sposób polski kontratak przełamuje bolszewicki front. Wychodzi sprawnie na jego tyły, rozbija Armię Czerwoną i odpycha ją od Warszawy. Zwycięskie Wojsko Polskie rusza w pogoń za wycofującymi się bolszewikami. Skoncentrowany, perfekcyjny wysiłek polskiego żołnierza tym razem uchronił kraj przed kolejnym zaborem. W październiku podpisano polsko-sowieckie zawieszenie broni. Tak skończyła się pierwsza nieudana wyprawa bolszewizmu na zachód. A trzeba wiedzieć, że atakowała nas tylko część sowieckich sił zbrojnych. Pełna liczebność Armii Czerwonej jesienią 1920 roku – to aż 5,5 miliona żołnierzy. Zatrzymując komunizm na linii Wisły, z pewnością armia polska ocaliła naszą niepodległość oraz zmieniła losy Europy, a może i świata.
Wnioski płynące z historycznych doświadczeń zsynchronizowanych z tranzytami Plutona do polskiego Marsa powinny wzmóc alarmową czujność nie tylko wojskowych i polityków odpowiedzialnych za bezpieczeństwo naszego kraju. Trzeba bowiem wybitnej krótkowzroczności, prymitywnego gapiostwa lub złej woli i celowo prezentowanego stanu beztroski, by nie dostrzec czającego się w mrocznej przyszłości zagrożenia.
O ile na przestrzeni naszych dziejów, w trakcie koniunkcji tranzytującego Plutona do polskiego Marsa można mówić o udanej, zwycięskiej reintegracji następujacej po kryzysie w siłach zbrojnych, to w przypadku plutonicznej opozycji mieliśmy do czynienia ze zintegrowanym działaniem wielu przeważających, groźnych i wrogich sił skierowanych przeciwko polskiemu żołnierzowi.
Przykładowo:
W trakcie pięciokrotnych koniunkcji tranzytującego Plutona z Marsem w latach 1920-1922, do armii dopiero co odrodzonej Polski wstąpiło prawie milion żołnierzy, pochodzących z dawnych trzech zaborów. Ich skonsolidowane, zwarte szeregi stworzyły zaporę nie do przebycia dla sowieckiej powodzi.
Natomiast podczas pięciokrotnej opozycji tranzytującego Plutona do naszego Marsa w latach 1765-1767, przekupieni przez późniejszych zaborców politycy zmniejszają liczbę polskiego wojska do poniżej 40 tysięcy, słabo wyszkolonych i wyposażonych żołnierzy. Nie byli oni w stanie przeciwstawić się później zintegrowanemu atakowi zaborczych sąsiadów.
„Wojna nie powstaje niespodzianie – jej rozwój nie jest dziełem jednej chwili…”.
~ Carl von Clausewitz
Medialnym papierkiem lakmusowym stanu polskiego wojska jawią się perypetie związane z jednostką specjalną „GROM”. Sformowano ją 13.07.1990 roku. W nowoczesny sprzęt wyposażyli „gromowców” Amerykanie, szkolący również wielu dowódców polskich komandosów.
W kosmogramie „GROMU” zwraca uwagę znakomita koniunkcja Słońca z Jowiszem w Raku w opozycji do Saturna, oraz Mars w Byku ulokowany dokładnie na Słońcu kosmogramu Chrztu Polski z 966 roku. Ułatwiło to znakomicie wyszkolonym żołnierzom odniesienie szeregu sukcesów, a nawet uczyniło jednostkę pożądanym polskim dobrem eksportowym. Pomimo tego, że „gromowcy” działają od szeregu lat na pierwszej linii bez strat, to niepokój astrologa muszą jednak wzbudzić zbliżające się kwinkunksy progresywnego Słońca do natalno-progresywnego Neptuna w kosmogramie powstania jednostki. W trakcie ich realizacji wystąpi opozycja progresywnego Marsa do natalno-progresywnego Plutona. Wskazuje to na niezwykle intensywny wysiłek szeregowych żołnierzy towarzyszący ekstremalnym zagrożeniom, kiedy to (rozpaczliwa?), walka na śmierć i życie jest najbardziej prawdopodobnym scenariuszem. Wojny i bitwy są bowiem aktem przemocy, a przy jej stosowaniu nie ma granic. Jednak o ile można mieć zaufanie do żołnierskich rąk dzierżących miecze i tarcze, to już niekoniecznie do głów przywódców podejmujących wówczas strategiczne decyzje. A wszystko to w ciągu najbliższych 4 – 5 lat.
Im więcej usłyszymy pochwalnych komunikatów o doskonałym stanie i jeszcze lepszych perspektywach naszych sił zbrojnych – tym bardziej będziemy patrzeć na rzeczywistość przez kolorowo-oszukańczy pryzmat siedmiokrotnych koniunkcji tranzytującego Neptuna z polskim Marsem progresywnym. Ale warto pamiętać, że kłamstwo jest niegroźne dla narodu, dopóki nie uwierzą w nie miliony.
Tranzytujący Neptun rozprasza spoistość i moc Marsa, a już osłabioną skierowuje na fałszywe tory. Co prawda nie brakuje wtedy militarnego poświęcenia, ale także i ofiar. Wielokrotne koniunkcje tranzytujacego Neptuna z Marsem progresywnym zrealizują się w partnerskim sektorze 7 – i oby nie przyniosły nam kolejnego pokazu niewydolności systemu traktatów i niezrealizowanych zobowiązań sojuszników. A zbliżająca się trzykrotna opozycja tranzytującego Plutona do polskiego Marsa natalnego oznacza rywalizację z kimś przewyższającym nas bezwzględnością, determinacją, mocą i sztuką maskowania – co liczbę ofiar jest w stanie zmaksymalizować. Zaś sojusznicy (jak powinna nas nauczyć historia) pomagają jedynie wtedy, gdy osiągane ich własne korzyści są wyraźnie wyższe od możliwych strat.
Dla porównania:
Na początku roku 2010, ponad 38 milionowa Polska dysponowała około 100 tys. żołnierzy. Natomiast liczba urzędników w naszym kraju sięgnie niebawem 600 tysięcy.
Nie bacząc na XXI wieczne ideały pokojowo-globalizacyjne, pięciomilionowa Finlandia utrzymuje ponad 30 tysięczną, nowoczesną armię, którą po zmobilizowaniu rezerwistów można powiększyć do prawie 0,5 miliona.
Siedmiomilionowa Szwajcaria posiada 120 tysięcy, znakomicie wyposażonych i wyszkolonych zawodowych żołnierzy, 80 tys. rezerwistów, a prawie pół miliona mieszkańców służy w obronie cywilnej. Powołani do szwajcarskiej obrony cywilnej wyposażani są przez państwo w broń i amunicję przechowywaną w domu. Władze zapewniają też kursy strzeleckie dla kobiet i mężczyzn.
Dania liczy 5,5 miliona ludności, chronionej przez 20 tysięcy zawodowych i poborowych wojskowych. Może w razie potrzeby zmobilizować 125 tys. żołnierzy. Podobną armię posiada niespełna pięciomilionowa Norwegia.
W brytyjskiej formacji specjalnej SAS, minimalna pensja żołnierza wynosi 11 tysięcy funtów miesięcznie. Polski komandos niewysokiej rangi zarobi mniej w ciągu roku.
Nie jest żadną tajemnicą, że współcześni politycy zamiast inwestować w wyszkolenie żołnierzy i wyposażyć armię w lepszą broń, zwiększyli ilość wojskowych urzędników. A przecież wartość bojowa tak licznej sztabowej biurokracji jest kontrastowo niewielka, w stosunku do pochłanianych przez nią kosztów i militarnego uzasadnienia.
W polskiej armii więcej jest dowódców niż ich podwładnych, więcej sprzętu przestarzałego niż nowoczesnego, i mniej wojskowych wyszkolonych do standartów współczesnego pola walki, niż żołnierzy wymagających szkolenia. Zatem obecna moc i perspektywy Polskich Sił Zbrojnych są gorsze niż w drugiej połowie XVIII wieku i latem 1939 roku.
Pewne jest, iż „historia Zodiakiem się toczy”, a tranzyty planet pokoleniowych, a zwłaszcza Plutona, czynią czytelnymi geopolityczne determinanty, z jakimi muszą się liczyć jednostki, społeczeństwa, narody i państwa. A na bagatelizowanie politycznych oraz gospodarczych ambicji i poczynań Rosji i Niemiec, to może sobie pozwolić mieszkaniec Patagonii lub Polinezji – ale nie Polak.
P.S.
Przytoczyłem historyczne fakty zsynchronizowane ze zmieniającymi się obrazami niebios, uwzględniając jedynie tranzyty Plutona do polskiego Marsa, na przestrzeni naszych dziejów. I zawsze podczas plutonicznych aspektów do natalnego Marsa, polska armia stawała przed wyjątkowo trudnymi wyzwaniami.
Nie zmienia to faktu, że najtrudniejszą próbę przechodził nasz kraj w trakcie zbieżnych kwadratur Saturna z Plutonem, ściśle aspektujących w latach 1939-1940 Słońce oraz Medium Coeli polskiego kosmogramu.
Wtedy tranzytujący Pluton wstąpił do znaku Lwa i z sektora 12, tworzył dokładne rozbieżne kwadratury do naszego Słońca i MC w Byku, które w tym samym czasie było aspektowane koniunkcją tranzytującego Saturna. Wówczas najeźdźcy z Zachodu i Wschodu, po tajnym porozumieniu, podpisawszy pakt Ribbentrop-Mołotow, zsynchronizowanym atakiem, rozpoczęli II Wojnę Światową i zajęli zbrojnie nasz kraj. Usiłowali wspólnie wyplenić i wykorzenić podbitą nację. Udało im się niemal zupełnie wyniszczyć polskie elity. Nie byli w stanie złamać woli przetrwania narodu.
Opozycję Plutona do polskiego Słońca przeżyliśmy w latach osiemdziesiątych XX wieku, a ze zbieżnymi kwadraturami Władcy Podziemi skonfrontujemy się wraz z polskim Słońcem w latach dwudziestych XXI wieku.
CDN.