Saturn, milczący, nieustępliwy, niepobłażliwy a wymagający Pan Czasu i Losu, włada znakiem Koziorożca i sektorem 10.
Jego widoczne przez teleskop pierścienie symbolizują pancerz barier bezpieczeństwa, wytyczone i strzeżone granice oraz zewnętrzną dyscyplinę, konieczną tak długo, aż uzyskamy dyscyplinę wewnętrzną. Władca Koziorożca jest surowym, budzącym respekt kosmicznym nauczycielem. Powoduje, że zbieramy to, co posialiśmy. Wyznacza konsekwencje za źle wykorzystany czas. Jest czujnym strażnikiem, kontrolerem oraz srogim sędzią i egzekutorem prawa przyczyny i skutku. Preferuje zdrowy rozsądek, zaleca świadomość konsekwencji każdego czynu. Wymaga przestrzegania ustalonych zasad. Uruchamia myślenie systemowe, dostarcza mądrości płynącej z doświadczenia. Ustanawia hierarchiczny porządek i gradację odpowiedzialności. Powołuje oraz selekcjonuje kadry umacniające pionową strukturę władzy, organizującej i kontrolującej ludzkie gromady. Nielicznym przydziela stanowiska figur, a pozostałym role pionków. Po ustanowieniu granic przestrzennych, terytorialnych, czasowych, lokalnych, globalnych, społecznych i państwowych cierpliwie ich pilnuje. Funkcjonuje według programu: „władza przymusza nie tylko wtedy kiedy wzywa, ale także kiedy prosi”. Zarządca znaku Koziorożca egzaminuje, weryfikuje, testuje wszystko to, z czym ma kontakt. Wygasza to co zbędne, słabo umocowane, niepraktyczne, nierzeczywiste, co już się przeterminowało. Kosmiczny Władca Czasu może umacniać jedynie tych, którzy potrafią cierpliwie ale nie bezproduktywnie czekać na zrealizowanie ambicji i planów. Podnosi świadomość istnienia ograniczeń i konieczności liczenia się z nimi. Działa konsekwentnie ale niespiesznie – „powolutku, aż do skutku”.
Cykl Saturna trwa prawie 30 lat. Co 3 dekady wstępuje on do znaku Koziorożca, którego jest władcą. Następuje wtedy odnowienie i wzmocnienie potencjałów tej planety i zarządzanego przez nią znaku zodiaku. Najbardziej rozproszona, wygaszona, niezgodna ze swoją archetypową charakterystyką jest saturnowa natura w ostatniej fazie trzydziestoletniej wędrówki, gdy przemierza znak Strzelca. Jest to symboliczny sektor 12, cyklu władcy Koziorożca. Dyscyplina, zasady, porządek, struktury powiązane z Saturnem są wtedy najmniej wydajne i skuteczne. Będzie to widoczne szczególnie wyraziście w czasie trzykrotnych kwadratur Saturna w Strzelcu z Neptunem w Rybach (w drugiej części jesieni 2015 i latem 2016r. ). Wtedy sprawność Saturna w porządkowaniu świata będzie najniższa, wobec tego globalny chaos stanie się największy. Zaobserwujemy to wyraźnie chociażby w kosmogramie Unii Europejskiej (wejście w życie traktatu lizbońskiego, 01.12.2009, godzina 0:00, dla Brukseli).
Tranzytujące Saturn i Neptun będą aspektować nieharmonijne najważniejsze komponenty kosmogramu UE – natalne, a później progresywne Słońce, Ascendent i progresywne MC, a progresywny Merkury znajdzie się w ścisłej koniunkcji z natalnym Plutonem i w kwinkunksie do zarządzanego przez siebie MC w Bliźniętach. Choć najbardziej rozognione emocje ludzkich mas zaobserwujemy już w listopadzie i grudniu 2015 roku, gdy progresywny Księżyc będzie w koniunkcji z natalnym i progresywnym Marsem w Lwie.
Już w 2010 roku, w książce „Na zakręcie dziejów 2012-2015” napisałem o nieuchronnie zbliżającej się konfrontacji między demokracją, a autokracją. Systemy autorytarne opisałem w postaci zodiakalno-domifikacyjnej mandali z Ascendentem w Baranie i Medium Coeli w Koziorożcu. Natomiast demokrację scharakteryzowałem jako mandalę z Ascendentem w Wadze i MC w Raku. Autorytaryzm wynika z dominujących potencjałów marsowo-saturnowych, a demokracja z wenusjańsko-lunarnych. W systemach autorytarnych silniejsza i bardziej asertywna jednostka (Mars) przejmuje władzę (Saturn) przy użyciu zasobów Yang. Dzieje się to na drodze twardej, zaciętej, a nawet bezpardonowej rywalizacji z innymi mocarnymi i ambitnymi. W demokracji, aby zostać wybranym na kierownicze stanowisko, trzeba się podobać, a właściwie przypodobać (Wenus) urokiem osobistym oraz składanymi obietnicami o bezstresowym życiu wypełnionym komfortem w państwie opiekuńczym (Księżyc). Wykorzystywany jest wtedy głównie pierwiastek Yin. Autokrata musi myśleć długodystansowo (Saturn) i rządzić tak długo, by zdążyli dorosnąć jego następcy – najczęściej potomstwo lub krewni. Myślenie przywódców demokratycznych jest z reguły krótkodystansowe. I najczęściej nie przekracza warunków i kryteriów bezpieczeństwa (Księżyc) związanych terminem końca kadencji i następnych elekcji. Skuteczność demokracji (kluczowe role Wenus i Księżyca) jest wysoka wtedy, kiedy ludzie są z sobą zżyci, kiedy się wzajemnie znają, są sobie bliscy, czyli w małych zbiorowościach. Zatem demokratycznie i to w mądry, sensowny sposób, to sobie lud może wybrać sołtysa. Ale nie szefa, czy wodza dużego kraju, a tym bardziej związku wielu państw – np. UE.
W porównaniu z systemami autorytarnymi, zachodnia demokracja jest bardzo młodym eksperymentem społeczno-politycznym. Osiągnęła sukcesy, ale wytworzyła też kryzysy, z którymi nie jest w stanie sobie poradzić. Jeżeli nie zda zbliżającego się egzaminu i upadnie, to nie tylko ona ale i europejska kultura i cywilizacja. Gdyby tak się stało, to następnym systemem organizacji ludzkich grup mogą znów być sprawdzone przez tysiące lat formacje klanowo-plemienne.
Od kilkudziesięciu lat, rozleniwiony demokratycznym wenusjańsko-lunarnym dobrobytem Zachód sądzi, że można żyć bez ognistej asertywności Marsa i żelaznej dyscypliny Saturna. Bez budzenia szacunku i respektu w świecie innych kultur. I to właśnie przy użyciu zsynchronizowanych marsowo-saturnowych potencjałów. Zdemokratyzowani zachodni europejczycy letargicznym spojrzeniem Elojów oceniają zmieniający się dynamicznie świat. Zajęci są bezpiecznym (Księżyc, Rak) konsumowaniem swego dobrostanu i wygodnictwa (Wenus, Waga). Zapomnieli, że „kraj bez uzbrojonych mężczyzn jest marzeniem każdego agresora”. Tymczasem siedmiokrotne kwadratury Urana w Baranie (znaku władanym przez Marsa) z Plutonem w Koziorożcu (władanym przez Saturna) zaczynają coraz bardzie boleśnie przypominać o istnieniu planetarnych wskaźników asertywnej niezależności i sprawnej, hierarchicznej organizacji. W ciągu kilku minionych i przyszłych lat Uranowo-Plutonowa zodiakalna lokalizacja ma zadanie odnowić oraz przywrócić naturalną kosmiczną rangę Marsa i Saturna. A hasło dla kwadratury Urana w Baranie do Plutona w Koziorożcu brzmi: „Radykałowie wszystkich krajów – dzielcie i rządźcie!”
To wszystko dzieje się w trakcie kilkunastoletniego pobytu Neptuna we władanym przez niego znaku Ryb. Zatem jego moc jest obecnie największa. Do bezkresnych rozmiarów powiększa przestrzenie wątpliwości. Mnoży znaki zapytania, a wielość uzyskanych odpowiedzi tylko pogłębia niepewność. Zagraża zagubieniem się w oceanach zwątpienia, oparach iluzji i gęstwinach moralnego relatywizmu. Wytycza ludziom, a jeszcze częściej tylko wydaje się, że im wytycza mgliste, kręte ścieżki do raju na Ziemi. I szereg badań ujawnił, że od kilku lat, głównie w świecie Zachodu nastąpił lawinowy przyrost przypadków lekomanii i uzależnień od psychotropów. Z kolei Azjatom i Afrykanom pokazuje na licznych elektronicznych ekranach kuszące obrazy łatwo dostępnego i słabo pilnowanego dobrobytu w Europie. Oczywiście na zew Neptuna w Rybach muszą odpowiedzieć zarówno tłumy jak i elity. Nie omija to również ludzi u władzy. Wystarczy analizować poczynania unijnych przywódców. Nie wiadomo z jakiego bajkowego snu wzięli przekonanie, że gra międzynarodowa jest przepełniona taktowną wyrozumiałością i estetyczną ustępliwością każdemu. Patrząc na realia przez pryzmat swoich sennych iluzji uważają, iż polityka jest jedynie grą wspólnych interesów, a nie przeciwstawnych. Jakby nie byli w stanie myśleć o dalszych konsekwencjach wczorajszych i dzisiejszych swoich decyzji. Z kolei wśród ludu, samodzielne myślenie i kontakt ze światem realnym zbyt łatwo będzie zastępowany rzeczywistością kreowaną przez ekranowe media. Dlatego, że już przed laty udało się europejskim (i polskim) władzom oraz mediom zamotać swoje społeczeństwa w gęstą, sztuczną mgłę polit-poprawności. Według zasad politycznej poprawności trzeba tak funkcjonować, by podobało się to wszystkim. Pomija się tu fakt, że aby żyć z podobania się wszystkim, to trzeba wybrać określony zawód – o wielusetletnich tradycjach. W języku niektórych partii politycznych nazywa się to „stuprocentowa zdolność koalicyjna”. Ponadto, zachodnie elity, publicyści, liderzy z dyplomami i bez – z kolorowych ekranów przekonały europejczyków (i niestety Polaków też) że wzorem sukcesu życiowego jest kariera celebryty.
Do tranzytującego Neptuna w Rybach zbliża się Saturn w Strzelcu aspektem kwadratury. Nieharmonijna wymiana ich potencjałów zwłaszcza w latach 2015/2016 odbierze Ziemianom optymizm i beztroskie nadzieje na świetlaną przyszłość. Doświadczą tego zarówno elity i pospólstwo, zamożni i biedacy, tubylcy jak i imigranci, swoi i obcy, europejczycy i reszta świata. U wielkich i maluczkich widoczne będą też wtedy realne konsekwencje oderwania się od rzeczywistości. Ponieważ od tych wielkich więcej zależy, to warto im się przyglądać i oceniać. Tym bardziej, że stosujący uniki przed realiami oraz odpowiedzialnością politycy żyjący w strzeżonych osiedlach i domach politycy stali się ślepymi przewodnikami krajów Zachodu. Z ufnością co do przyszłości, przy kawiorze zapijanym szampanem debatują z lekkością ducha o rozwiązaniu… a właściwie cudownym zniknięciu nawarstwiających się problemów. Nasi rządowi przewodnicy pasjonują się zaklinaniem (już skrzeczącej) rzeczywistości polit-poprawnością. Uparli się by pomysłami rodem z etyki multi-kulti zmieniać zasady logiki i prawa natury. Eurokraci zatem powtarzają w pewnym sensie to, co niegdyś czynili w swoich krajach komunistyczni prorocy i decydenci. Ale czemu mamy się dziwić. Przecież indolencja nie zna granic, ani czasowych ani terytorialnych. Wszak kiedy umarł Stalin, paryżanie płakali z rozpaczy na ulicach. Teraz widzimy i słyszymy jak duża część społeczeństwa i jego przywódców wylewa rzęsiste łzy nad losem pół miliona (a niebawem więcej) facetów w wieku poborowym, którzy pozostawiwszy w katastrofalnych warunkach swe rodziny, falami docierają do przepełnionej dobrobytem UE. Możemy z wątpliwym uśmiechem przewidywać, że rozczarowanym, europejskim tubylcom szybko braknie antydepresantów w aptekach i hurtowniach, ale czego braknie rozczarowanym imigrantom? Czy medialna papka nasycona propagandą zdoła otumanić jednych i drugich na tyle, by nie zauważali coraz bardziej się komplikującej rzeczywistości?
Zgodnie z prawem obowiązującym w Unii Europejskiej (i w zgodzie z przesłaniem Saturna), tworzące ją państwa mają strzec granic zewnętrznych UE. Zaś za ludzi wpuszczonych na obszar Schengen odpowiada ten kraj, który ich wpuścił. Rozhermetyzowanie unijnych granic, nieskuteczność europejskich praw, a co za tym idzie brak respektu wobec świata Zachodu – czyli Saturn w Strzelcu (w sektorze 12 swego naturalnego zodiakalnego władztwa) w kwadraturach do Neptuna – wywoła kolejne powodzie imigrantów, które przełamią tamy liche lub zbyt późno stawiane.
Zadziwia tu nieumiejętność wyciągania wniosków z wręcz laboratoryjnego doświadczenia obserwowanego przez lata we Francji, Włoszech, Szwecji, a teraz na greckich wyspach. Czarno-na białym widać, że z przybijaniem kolejnych fal muzułmanów – coraz mniej integrują się oni z europejskim środowiskiem. Nie jest to bowiem imigracja czy goszczenie uchodźców ale docelowa wędrówka przychodźców – czyli zmasowana inwazja kulturowa.
Nie jest wiedzą zastrzeżoną dla nielicznych fakt, że w każdym czasie i miejscu, każda napływowa grupa jest cicha i pokorna dopóki pozostaje w rażącej mniejszości w stosunku do tubylców. W miarę wzrostu swojej liczby (i mocy) coraz śmielej stawia, a z czasem dyktuje warunki. Po prostu prawa natury są takie, iż słabi aby przetrwać, muszą być mili, uczynni, spolegliwi i pokojowo nastawieni do wszystkich. Ale gdy urosną w siłę nie będą się już przymilać, ani dotrzymywać pokojowych deklaracji i zobowiązań. Uczynią wszystko by wreszcie uzyskać upragnioną dominację nad tubylcami. A przecież unijni przywódcy choć tak chlubią się swoim wykształceniem, kompetencjami i doświadczeniem, to podejmowali i co gorsza nadal podejmują decyzje, po których skutkach widać, jakby wiedza i logiczne wnioskowanie były im obce. No cóż – inteligencja (czyli astrologicznie funkcja Merkurego) rzeczywiście błyskotliwa, sprytna, chętnie stosująca wybiegi oraz fortele, ma to do siebie, że jest zarazem najbardziej sprzedajna. Skłonność do kolaboracji bierze się tu nie tylko ze sprytu, czy wyrachowania, ale często ze złudnego przekonania o wyższości własnego umysłu nad siłą podmiotu, z którym się kolaboruje.
A wracając do kwestii imigrantów, to przecież nawet absolwent szkoły podstawowej jest w stanie przewidzieć, że po licznych uchodźcach bliskowschodnich przyjdzie kolej na masową wędrówkę Afrykanów do UE. Wszak ci, którzy dotarli już do Europy, wysyłają telefonami czy Internetem zdjęcia do swoich rodzin i znajomych, dokumentujące poprawę ich bytu w UE i zachęcające ich do wyprawy na rajską północ. Wytłumaczenie imigracyjnej powodzi, a w przyszłości takiegoż potopu jest bardzo proste. Cywilizacja zachodnia wymyśliła broń A, B, C, (atomową, biologiczną, chemiczną), ale teraz przegrywa w walce na broń „D” – demograficzną. Zwłaszcza od czasu gdy „rozstąpiło się Morze Śródziemne”.
Na dziś nie wiemy ilu naprawdę w ostatnich miesiącach (latach) imigrantów znalazło się w UE, gdyż po dostaniu się do Europy przybysze nagminnie „gubią” swoje paszporty. W takim razie tych, którzy niszczą swoje dokumenty przynależności państwowej, nie można nazywać uchodźcami, tylko przychodźcami. „Kryzys migracyjny jest obecnie pierwszym priorytetem dla Unii Europejskiej” – ostatnio oświadczył niebywałe odkrywczo w europarlamencie szef Komisji Europejskiej J-C Juncker (ur.09.12.1954). Poinformował też, że tylko od początku bieżącego roku – czyli od czasu gdy „rozstąpiło się Morze Śródziemne” prawie 500 tysięcy osób przedostało się do krajów Unii. W tym około ¾ z nich to mężczyźni w wieku poborowym, a resztę stanowią kobiety i dzieci. To tak, jakby przeciętna rodzina uchodźcza składała się z dwóch ojców w wieku 30-35 lat i ośmiu synów w wieku około 20 lat. Słuchając wieści z unijnych obrad imigracyjnych trudno się oprzeć wrażeniu, że przypomina to trochę sytuację, gdy rozmaite, a liczne, suto opłacane europejskie komisje będą się zajmować ustaleniami procedur jak matka niemowlaka nie umiejąca pływać ma skoczyć w rzeczny wir na ratunek obcemu, tonącemu.
To co eurokraci wciągają swoimi decyzjami do Europy to nie jest nawet „Koń Trojański” z ukrytymi wojownikami, tylko jawna, znacznie groźniejsza burzliwa przyszłość – i to bardzo przewidywalna.Nie da się odeprzeć przekonania, że „lokomotywa historii” pędzi już po innym torze, niż peron, na którym oczekują jej unijni, krótkowzroczni politycy. Nie sposób też nie skojarzyć, że obecna UE przypomina ociężałe, kiepsko widzące oraz słabo słyszące duże stworzenie o niewielkim mózgu, wielkim brzuchu i ogonie, a małych, kruchych a nielicznych zębach i pazurach. Współcześnie nazwano je roślinożernym dinozaurem. Gdy nie dostosowało się do zmieniających się dynamicznie warunków – skończyło swój byt. A my już teraz na własne oczy przekonujemy się, że rozdęte ponad miarę instytucje UE nie sprawdzają się w sytuacjach krytycznych.
Europejczycy muszą sobie odpowiedzieć na pytania: Co to jest, gdy przez lata tabuny ludzi (liczone w miliony) wdzierają się niezaproszone do jakiegoś kraju, by w nim zamieszkać i korzystać z jego dóbr? Wojna czy wielka wędrówka ludów? I czym się to różni w efekcie końcowym? Po znalezieniu odpowiedzi – nadejdzie pora na działania. Ale te odpowiedzi i konkretne poczynania należą do rządów, które obiecały mieć w opiece społeczeństwo w zamian za wybranie ich do sprawowania władzy. W zdrowym świecie Saturna należy się przecież tyle odpowiedzialności, ile się ma udziału w podejmowanych decyzjach. Powstaje tu jednak kolejne pytanie: o proporcje między zdrowiem a chorobą w funkcjonowaniu współczesnej Europy i UE.
A przy zastosowaniu analogii z kondycją zdrowotną nasuwają się wiadome wnioski:Formy i byty zdrowe są silne, odporne i potrafią dać mocną kontrę na wywieraną na nie presję czy atak.
Organizmy chore są słabe i stają łatwym łupem dla pasożytów, wirusów, bakterii, wyczerpujących je jeszcze bardziej. Aż do ich upadku, klęski, kresu. Takie są prawa natury. Wszak nawet sprawne drapieżniki najchętniej atakują najsłabsze sztuki w stadzie. Ofiarujący sami siebie, lub składani w ofierze przynależą do władanego przez Neptuna sektora 12. Ich ofiara może być jedynie później uświęcona, zmitologizowana albo pozostanie bezimienną.
Drapieżniki, napastnicy, najeźdźcy pozostają w zwycięskim, masowym sektorze pierwszym, dotąd dopóki zwyciężają. Kiedy poniosą klęskę – wpadają w głębiny sektora 12.
Kolejne pytania brzmią: Czy unijne rządy są przygotowane na sytuację gdy miliard Afrykanów i drugi Azjatów zapragnie zamieszkać w warunkach europejskich, a nie w rodzimych? Co uczynić, zanim rzeka uchodźców/przychodźców przeobrazi się w powódź, a w końcu zamieni w potop?
Jeżeli unijne władze nie biorą pod uwagę takiego scenariusza, to zwyczajnie nie nadają się do rządzenia. W dodatku sowicie wynagradzanego przyznanymi sobie pensjami i nagrodami. Świat Zachodu ponosi teraz tylko odpowiedzialność za wieloletnie namnażanie własnych błędów. Skutkuje ono obecnie coraz bardziej katastrofalną sytuacją demograficzną i migracyjną w Europie. Do masowego napływu imigrantów dochodzi dzięki tolerancyjnej polityce europejskiej. Należy jednak pamiętać, że na tolerancję mogą sobie pozwolić tylko silni, a u słabych ma ona jedynie znamiona bezradności.
Społeczeństwa Zachodu dały sobie wmówić ustami swych liderów, że równość jest normą. I to w miejsce wniosków płynących z doświadczeń, że ludzie są po prostu różni. Wielowiekowy rozwój ludzkości wynika bardziej z różnicowania, niż z upodobniania się, czyli kopiowania kogoś/czegoś innego – by uzyskać „masło-maślane”.
Eurokraci usiłują przekonać przez ekrany i gazety, że uchodźcy/przychodźcy są bardzo potrzebni i niesłychanie ubogacą społeczeństwa „starej” i „nowej” UE. Choć według Feliksa Koniecznego (ur. 01.11.1862r) – „nie ma szans, aby dwie cywilizacje w tym samym obrębie, terytorium, mogły egzystować. Zawsze cywilizacja niższa, wypiera wyższą”. I zapoznając się z wypowiedziami najważniejszych polityków z Berlina, nie sposób wprost uwierzyć, że praktyczni z natury Niemcy chcą oddać swoich jakże pożytecznych dla nich emigrantów, tak hojnie innym krajom.
W obszarze reguł Saturna, władcy sektora dziesiątego, lud (symbolizowany przez Księżyc władający sektorem czwartym) ma prawo domagać się od swoich rządów ochrony interesów krajowej ludności oraz gwarancji bezpieczeństwa wewnętrznego i międzynarodowego.
Tymczasem zamiast perspektywicznych (na lata) decyzji politycznych i ekonomicznych rządy podejmują tylko próby rozpaczliwego łagodzenie objawów imigracyjnej choroby. Uprawiają tym samym politykę strusiej głowy w piasku – i to aż po biodra. Choć wiadomo, że biernie swojemu losowi poddają się zazwyczaj jeńcy, niewolnicy i kandydaci na nich. Chcąc nie chcąc zaczniemy teraz rozumieć jaka jest cena europejskiej kulturowej i politycznej krótkowzroczności. Ale skutecznego rozwiązania problemów narastających długo; aż zbyt długo – nie doczekamy się w najbliższych terminach.
W dodatku bogate kraje „starej” UE nie przyznają się do popełnionych błędów. Zaczną za to czym prędzej szukać kozła ofiarnego. Do tej roli zaprzęgną „młode” kraje unijne. A największym z nich jest Polska. Bardziej napływu obcych obawiać się jednak będą unijne kraje mniejsze i mniej ludne. A zatem łatwiejsze do zdominowania przez ludność napływową. Decydenci z Brukseli (a właściwie z Berlina i Paryża), będą gromko nawoływać do solidarności europejskiej w kwestiach im migracyjnych, czyli do zatrzymania u siebie uchodźców/przychodźców zmierzających do Niemiec czy Francji. „Potrzebujemy ducha europejskiej wspólnoty. I w razie konieczności, to musi być siłą narzucone”. Stwierdził Martin Schulz (ur.20.12.1955r.) przewodniczący Parlamentu Europejskiego. Ciekawe, że wraz z szefem Komisji Europejskiej J-C Junckerem (ur.09.12.1954) doświadczają obaj kwadratur swoich progresywnych Słońc do Saturna. Schulz ma teraz do Saturna natalnego, a za 4 lata do progresywnego, a Juncker za 2 lata do progresywnego. Wszystko to wskazuje na wielką wagę decyzji obu przywódców i jeszcze większy ciężar ich konsekwencji.
Kraje „starej” bogatej Unii coraz bardziej domagają się od Polski i krajów „młodej” UE przyjmowania coraz większej ilości imigrantów w ramach tzw. „solidarności europejskiej”.
Co jest warta rozreklamowana solidarność unijna to pokazuje np. umowa z 4 września 2015r. zawarta we Władywostoku przez wielkie koncerny z Niemiec, Francji i Wielkiej Brytanii i Holandii z „gazpromową” Rosją o budowie kolejnego gazociągu przez Bałtyk, (Nord Stream II). A dzieje się to w czasie sankcji nałożonych na Rosję przez UE. Zatem za kilka lat w relacjach Europa-Rosja przestaną być potrzebne gazociągi przez Ukrainę, Białoruś i Polskę. Czy jest to zgodne z polityka Unii europejskiej pod przewodnictwem Niemiec? Bo parafrazując „poznacie ich po owocach” i mając w pamięci nieodległą historię – trudno mieć pełne zaufanie do niemieckich pomysłów na Europę.
Dla kontrastu inny głos – wypowiedź Hansa-Petera Friedricha, byłego niemieckiego ministra MSW (ur. 10 marca 1957). Decyzja rządu, aby uchodźców wpuszczać z Węgier bez kontroli i rejestracji jest „bezprzykładnym politycznym błędnym-osiągnięciem”, które będzie miało „okropne skutki późniejsze”.
Warto zapoznawać się z głosem polityków, którzy przestali już piastować swoje stanowiska w rządach. Tym samym uwolnili się oni sztywnej saturnowej cenzury w sektorze 10. Symbolicznie wywędrowali z dziesiątego horoskopowego sektora do następnego – jedenastego. Mają w nim poczucie wolności i większej swobody wypowiedzi (uraniczny sektor 11). Nie zawsze też zdają sobie sprawę z późniejszych konsekwencji swoich opinii w neptunicznym sektorze dwunastym. „Wypowiedzi polityków, którzy już nie są na stanowiskach są sposobem na powiedzenie czegoś, czego nie mogą powiedzieć politycy na stanowiskach”.
A na naszym podwórku – możemy sobie tylko życzyć, by wzorem dla polskich decydentów stała się i taką pozostała wypowiedź urodzonego 03 sierpnia 1901 roku o godzinie trzeciej kardynała Wyszyńskiego: „Nieszczęściem jest zajmowanie się całym światem kosztem własnej Ojczyzny”.
O dziwo, polskie telewizyjne „gadające głowy” nie dostrzegają różnicy między stworzeniem warunków dla powrotu polskich zesłańców/repatriantów i ich potomków z terenów dawnego imperium rosyjsko/sowieckiego, zrozumiałym przyjmowaniem imigrantów z Ukrainy lub Białorusi, a goszczeniem zupełnie odmiennych od nas przybyszy z krajów muzułmańskich. Gdy nawet tatarscy uchodźcy z Krymu mogą wzorem od dawna tu osiadłych polskich Tatarów stać lojalnymi obywatelami naszego kraju. Nikt też z głównych person rządu państwa między Karpatami a Bałtykiem nie użył na unijnych obradach argumentu, że wpuszczanie fal imigrantów przez południowe i wschodnie zewnętrzne granice UE jest tak samo wbrew regułom traktatu Schengen – jak to, gdyby Polska otworzyła granice dla np. pół miliona, czy miliona Ukraińców i Białorusinów. Otwierając im w ten sposób dogodny szlak do berlińsko-paryskiego dobrobytu. Czyżby obecny polski estabilishment uznał, że najlepszym sposobem, by pozbyć się gorączki jest stłuc termometr?
Zimnym prysznicem dla kadencyjnych rządów w UE będą wyniki wyborów. Albowiem demokratycznie wybrani politycy nie mogą nie zwracać uwagi na społeczne nastroje. A partie wyrażające aprobatę dla masowej imigracji zaczną przegrywać kolejne elekcje. Bez prawdziwie radykalnych działań (a nie tylko zapowiedzi i decyzji) Europę czeka w nieodległym terminie wojna domowa w wydaniu religijno-ekonomicznym. Ale nawet w obliczu takiego nadchodzącego zagrożenia polit-poprawni politycy nadal będą tłumaczyć rdzennym europejczykom (także i Polakom), że brak powszechnego ale sprawnie kontrolowanego dostępu do broni jest dla ich dobra. Nie jest też żadną tajemnicą, że gdy zawodzą wszelkie ludzkie poczynania, to rozwiązaniem nabrzmiałych problemów na naszej planecie – stają się katastrofy.
Zgnuśniałe w dobrobycie, nawykłe do próżniactwa i wygody zachodnie społeczeństwa nie umieją i nie chcą dostrzegać realnego świata, w którym są i trudne, wręcz niemożliwe do rozwiązania problemy. Karmią się wizjami świata nasyconego dostatkiem, wypełnionego komfortem, uładzonego, bez konfliktów interesów, bez szantaży politycznych i finansowych, pozbawionego brutalnych rozstrzygnięć, bez potrzeby stawiania oporu w przypadku wywieranej presji, bez konieczności obrony w razie ataku. W tym samym czasie cywilizacja islamu święci swój demograficzny triumf i z pewnością jest w stanie wyeksportować kolejne fale młodzieży do krajów bogatego, słynącego z socjalnego dobrobytu Zachodu. A po zachowaniach w innych krajach widać w jak roszczeniowy sposób muzułmanie współegzystują ze środowiskiem do którego przywędrowali. I jak bardzo jest to odległe od oczekiwań tubylców. Obecnie nasz kontynent jest jedynie demokratyczną potęgą cywilną, ale już nie militarną. Budzące niegdyś respekt na całym świecie zdyscyplinowane europejskie armie, zastąpiła armia polityków, urzędników, pracowników mediów i celebrytów. Dlatego świat Zachodu jest już tylko atrakcyjną socjalną oazą i słabo pilnowanym skarbcem różnorakich dóbr. A jest oczywistym, że ktoś bogaty, ale niebudzący respektu, nie jest w stanie ochronić swoich wartości. Dla przykładu wyobraźmy sobie sytuację, gdy ktoś pobrał z banku pokaźną sumę, ma ją przy sobie i usiadł samotnie w zaludnionym miejscu. Oznajmił gromko i napisał na transparentach, że cały swój majątek ma przy sobie w walizce. W dodatku brzydzi się przemocą i z pewnością nie zrobi nikomu krzywdy, bo nie chce i nie umie. Nie chce też od nikogo żadnej pomocy w przypadku zagrożenia. A w ogóle, to kocha wszystkich ludzi i cały świat, a dobra materialne uważa za jego marności. Możliwe scenariusze tego co będzie dalej, proszę napisać już samodzielnie. Przyda się to, gdyż właśnie tak zachowują się kraje europejskie od zmierzchu zeszłego stulecia. Co jest w stanie doprowadzić do ich własnego zmierzchu.
Są też kraje, które potrafiły sobie poradzić z niechcianym naporem ludów na swoje tereny. Do bogatej Japonii, Singapuru, Tajwanu, Australii nie przybijają statki i łodzie masowo przemycające ludzi. Mało zaludniona, a wielka obszarem Australia zdołała w ciągu roku powstrzymać fale nielegalnej imigracji. A premier Izraela zapowiedział, że nie weźmie ani jednego imigranta, bo ma za mały kraj i wystarczyło to za niepodważalny argument. Zatem jest skąd zaczerpnąć szerokiej gamy gotowych pomysłów, rozwiązań, procedur – chyba, że się tego nie chce.
Co dalej:
Prognozujący muszą uwzględnić nie tylko zbliżające się niebawem kwadratury saturnowo-neptunowe, ale skupić się na znacznie ważniejszym i trwalszym w skutkach złączeniu Saturna z Plutonem w Koziorożcu w roku 2020.
Splecione z sobą potencjały obu tych ciał niebieskich służą do ustanawiania reguł bogactwa – czyli dostarczają narzędzi i środków niezbędnych do gromadzenia, dysponowania, zabezpieczania, dostępu oraz rozdziału dóbr. Saturn z Plutonem wyznaczają też przymusową daninę w postaci podatków. Dóbr, z których korzysta władza – mądra dla zamiany słabego państwa w silne, państwa silnego w mocarstwo, a mocarstwa w imperium. Władza głupia i pazerna wykorzystuje kwoty danin najchętniej dla polepszania swego bytu, a dopiero gdy coś z nich zostanie, to przekaże łaskawie dla poprawienia losu swojego ludu.
Mechanizmy odpowiadające wzorcowym poczynaniom Saturna i Plutona, choć działające nieuchronnie i nieubłaganie, to rozpędzają się w tempie walca drogowego. Nie oznacza to jednak, że jeżeli coś działa powoli – to nie działa! Wyrażane wspólnie przez Saturna i Plutona komunikaty są zwykle „propozycjami nie do odrzucenia” i zmuszają nas do pobierania surowych lekcji bez taryf ulgowych. Saturn i Pluton wskazują i testują najsłabsze ogniwa w życiu jednostek i zbiorowości. W trakcie ich koniunkcji w Koziorożcu sprawdzianom podlegać będą głównie systemy zarządzania państwami. Te, których nie da się naprawić ani umocnić – ulegną zapaści, eliminacji, dojdą więc do kresu swych możliwości. Muszą zatem upaść.
Między sektorami ósmym (władcą jest Pluton), a dziesiątym (władcą jest Saturn) jest aspekt sekstyla, zachęcającego do efektywnej współpracy. W astro-geopolityce sekstyl sektorów 8-10 symbolizuje powiązania wielkiego kapitału, tajnych służb z klasą rządzącą i władzą państwową. Oczywiście wywiady i kontrwywiady są po to, by wiedzieć to, co dla pozostałych ludzi jest nieznane. Można zatem sądzić, że tajne służby w powiązaniu z częścią finansjery są w stanie doprowadzić do zmiany rządów, gdy stwierdzą, że polityka obecnych władz jest szkodliwa.
Koronnym zadaniem władcy Koziorożca jest organizowanie, zabezpieczanie funkcjonalnych struktur państwowych. A głównie formułowanie i zatwierdzanie ustaw, przepisów, egzekwowanie ustalonych praw oraz ustanawianie i ochrona granic. Granice najsłabiej odgradzające swoich od obcych będą w trakcie pobytu Saturna w Strzelcu i w czasie jego kwadratur z Neptunem. Obywatele państw odczują to jako pogłębiający się kryzys, narastający lęk, brak bezpieczeństwa i państwową niezdolność do jego zapewnienia. Kryzys z natury rzeczy traktowany jest jako zjawisko przejściowe, ale jeżeli przytrafia się w czasie ważnych aspektów Saturna – staje się przewlekły.
Dopiero pobyt Saturna w Koziorożcu (od grudnia 2017 r.) i jego złączenie z Plutonem (w latach 2019/2020) będzie towarzyszyć stworzeniu niezwykle skutecznego, wydajnego systemu zarządzania, a także kosztownych i wyjątkowo opresyjnych struktur i formacji państwowych. Złączeniu Saturna z Plutonem będzie towarzyszyć wykuwanie prawdziwych „pierścieni władzy i mocy” – dostępnych tylko nielicznym! Dla nas, wyniki tegoż są możliwe dwa: ścisła, rozumna solidarność unijna, budząca respekt i podziw WSZYSTKICH sąsiadów – albo całkowite załamanie europejskiego bezpieczeństwa.
Tymczasem – Saturn w Strzelcu jest w rozpraszającym jego naturę, symbolicznym, neptunowym sektorze dwunastym w stosunku do swojego naturalnego miejsca rezydencji w Koziorożcu. A w sektorze dwunastym osłabiają się odruchy obronne i może dochodzić do tracenia instynktu samozachowawczego. Co w przypadku cyklu tranzytującego Saturna, zagraża doprowadzeniem do czegoś więcej niż tylko zmierzchu cywilizacji europejskiej. Obecna lokalizacja władcy tego znaku zodiaku oraz zbliżające się saturnowo-neptunowe kwadratury spotęgują chaos strukturalny, chaos systemowy i decyzyjny. Ale z chaosu, zawsze coś się rodzi. Będzie to porządkująco-selekcjonująca koniunkcja Saturna z Plutonem w Koziorożcu. Porządkowanie jak i selekcja będzie odbywać się pod przymusem. Towarzyszyć temu musi wytworzenie sposobów i narzędzi kontroli jakich wcześniej świat nie widział. Wzorce tego stanu rzeczy już istnieją – pochodzą z systemów reżimowo-totalitarnych, wzbogaconych nowoczesnością. Zacznie się to dziać już za kilka lat.
A na dziś, z cierpkim uśmiechem można jedynie powiedzieć: Przy obecnie widocznej bezrefleksyjnej gościnności i zarazem bezradności europejskich władz wydaje się, że najskuteczniejszym rozwiązaniem narastających problemów imigracyjnych jest kilka srogich zim i kontrolowany brak elektryczności, oraz socjalnych osłon-prezentów. Czyli symbolicznie – dużo Saturna i Plutona (np. w Koziorożcu), a mało Urana. Wszak m.in dzięki łatwo dostępnej uranicznej elektronice (telefony, komputery, TV) potencjalni imigranci widzą łatwo dostępny europejski dobrobyt, jakże zachęcający do podróży w celu jego konsumpcji.
W czasie kryzysu, zagrożenia i niepewności jutra wystarczy pamiętać, że w polityce, gospodarce, tak jak i w przyrodzie najeźdźca, napastnik podporządkuje sobie oraz wykorzysta każdego, kto nie stawi mu wystarczającego oporu. Ale gdy ponoszone koszty są zdecydowanie wyższe niż zdobywane łupy uznaje, iż działanie, akcja, atak nie mają sensu. Odwieczne prawa natury są jakie są…. Nie są też niezbadaną, niedosiężną tajemnicą. Stawiają jednak pytanie: Czy współczesny – nowoczesny człowiek naprawdę myśli, że jest ponad Naturą i porządkiem Wszechświata?
Nie sposób na koniec nie uczynić porównania warunków jakie mieli w okupowanej przez Niem… tzn. nazistów (żeby nie było, że nie znam aktualnych trendów) Polsce, jej prześladowani rdzenni mieszkańcy ratujący jeszcze bardziej prześladowanych Żydów. Porównania kraju podbitego, zniewolonego z warunkami, nowoczesnością i dobrostanem państw zamożnej „starej” Unii Europejskiej. Unii, której niekwestionowanym liderem jest najbogatszy i najlepiej zorganizowany kraj czyli Niemcy. Pytanie brzmi: ile i jakie tęgo wykształcone głowy europejskie (i światowe) będą skore do rzetelnego bilansu skuteczności humanitarnej w II Wojnie Światowej 23-24 milionów Polaków wobec 3-4 milionów Żydów – w porównaniu ze skutecznością prawie 500 milionowej UE wobec pół miliona (a z czasem kilku i więcej milionów) imigrantów z południa i wschodu?!
A co z Polską w UE?
O północy z 30 kwietnia na 1 maja 2004 roku Polska stała się pełnoprawnym członkiem Unii Europejskiej. Wraz z Cyprem, Czechami, Estonią, Litwą, Łotwą, Maltą, Słowacją, Słowenią i Węgrami. Od tej chwili w tych krajach oprócz flag narodowych powiewa niebieska (formalnie lazurowa) flaga z kręgiem dwunastu złotych gwiazd. Polacy przystępowali do UE z nadzieją na gwarancje bezpieczeństwa i poprawę bytu ekonomicznego. W kosmogramie z 1 maja 2004 wskazuje na to Słońce w Byku w koniunkcji z Głową Smoka, w sektorze czwartym i w trygonie do Jowisza w Pannie w sektorze ósmym. Planety o kluczowej roli, gdyż władającej tu Ascendentem w Strzelcu.
Powstaje też pytanie z jakimi nadziejami kraje „starej” UE przyjmowały 10 krajów „nowych”? Z pewnością z podobnymi. Przecież uczyniły to nie po to, by im się pogorszyło. Przybyło wszak „starej” Unii, taniej siły roboczej i nowych rynków zbytu oraz poszerzyła się strefa oddzielająca ją od niepokojących wpływów Rosji. Najwięcej nie zyskała Bruksela, ale Berlin. Stolica, w której w chwili przyjęcia „nowych” do UE, najbliżej Ascendentu był Pluton. Potężna siła pozwalająca Niemcom dyktować warunki wszystkim, „starym i nowym” krajom unijnym.
W budapesztańskim kosmogramie unijnym Ascendent jest w 1° Koziorożca a Medium Coeli w 1° Skorpiona. Stąd Węgry mają mieć rolę czujnego, surowego, najważniejszego strażnika granic zewnętrznych UE. Jednak władający Ascendentem Saturn jest w Raku w sektorze siódmym, co wskazuje na dyktat zewnętrznych ośrodków decyzyjnych, dla rządów w Budapeszcie. Uzurpują sobie do tego prawo władze UE. Chociażby dyktując kiedy i kogo przepuścić przez węgierskie granice. Unijna presja była szczególnie widoczna od 2013 do 2015 roku, gdy progresywny Descendent znalazł się na Saturnie.
Z pośród nowoprzyjętych krajów, jedynie Polska ma w warszawskim kosmogramie Marsa w najdokładniejszej opozycji do Ascendentu. Bezkompromisowy Mars ulokowany na Descendencie przynosi całkowicie inny rozwój sytuacji niż na Asc. O ile planetarny Bóg Wojny na początku sektora pierwszego wskazuje na waleczną asertywność, a nawet napastliwość wobec każdego, kto jest w zasięgu – to na Descendencie jest to zwykle wywieranie mało taktownej, cudzej presji, a nawet napastliwość innych na właściciela kosmogramu. Sojusze jeżeli już są, to „szorstkie”, choćby trwające długo – to z zaciśniętymi zębami i pięściami, dążące do dominacji kogoś nad kimś, czyli nierównoważne. Konkurowanie z innymi, spory o prymat w decyzjach, wyścig po zdobycze, rywalizacja jak w walce o sportowych zasadach – lub bez nich, są naturalnymi scenariuszami dla Marsa na początku sektora siódmego. Aby nie poddać się zewnętrznym naciskom (najczęściej mało finezyjnym, a dość prostackim) i móc zachować swoją samodzielność trzeba umieć się tak bronić, by napastnikom nie opłacało się atakować.
W latach 2017/2019 progresywny Ascendent warszawskiego kosmogramu unijnego znajdzie się na natalnym i progresywnym Saturnie. Do maksimum wtedy wrosną chęci podporządkowania sobie Polski przez władze UE. Jak sobie z tym wtedy poradzić – trzeba wyciągnąć wnioski z przykładu Węgier w przedziale lat 2013/2015.
Z punktu widzenia polityki z pewnością Polska jest kluczowym krajem w regionie środkowoeuropejskim z uwagi na liczbę ludności i wielkość. Ale astrolog określi, że jest tak z racji obsadzonej Marsem zachodzącej osi warszwskiego kosmogramu. Co dla „nowych” krajów unijnych jest, „papierkiem lakmusowym” – wskazującym czy, i ile można zachować niezależności w ramach unijnego partnerstwa. Chcąc nie chcąc Polska stać się musi wzorem dla „nowych” i jakąś przeszkodą dla „starych” krajów unijnych. Liczyć się z nią musi – z wygodą i bez, na dobre i złe cała UE. Zwłaszcza wtedy, gdy Unia Europejska będzie potrzebowała już nie pracowników, ale wojowników.
Gdy do UE przyjmowano 10 nowych krajów z Europy Środkowej, w Brukseli Ascendent był w 15° Strzelca, a Medium Coeli w 15° Wagi. Brukselska oś MC-IC doświadcza więc tranzytów Urana i Plutona. Dopiero co kończące się siedmiokrotne kwadratury Urana w Baranie do Płutona w Koziorożcu poważnie nadszarpnęły unijną spoistość między krajami „nowymi” i „starymi”. Wymienione kwadratury mają „zlecone przez Kosmos” zadanie przetransformować cały świat, a nie tylko Europę. I to bezpardonowo, a drastycznie. Pojawiły się zatem powody jakich unijne władze nie przewidywały i problemy, z którymi sobie nie radzą. A za kilka lat do Ascendentu w połowie znaku Strzelca uformuje się kwadratura Neptuna rozpraszającego asertywność (Asc) i wiarygodność koalicyjną (Desc). Jest to wskazanie zarówno dla „starych” jak i „młodych” krajów UE.