Dla saturnowego sektora 10, jowiszowy sektor 9 jest dwunastodomowym. Czyli neptunowo rozpraszającym i podkopującym moc sektora 10. Z punktu widzenia państwowotwórczych sił saturnowych, jowiszowy ciągły rozrost (gigantyzm) jest zatem szkodliwy dla saturnowej zwartości i trwałości. Jak to działa pokazują losy państw, mocarstw i imperiów.
Im potężniejsze i bardziej rozległe jest imperium, tym bardziej ma rozciągnięte granice. Tym więcej ludzi potrzeba do ich ochrony. Tym większe są tego koszty. Tym trudniej jest te długie granice uczynić nieprzeniknionymi. Tym łatwiej przez nie przedostają się nieproszeni przybysze. Tym większa jest inercja decyzyjna władz i mierne skutki ich przeciwdziałań. Tym mniejsza jest imperialna kontrola nad procesami toczącymi się na zewnątrz i wewnątrz granic. Gdy coś jest za wielkie, to traci sprawność i upada pod ciężarem swej wielkości. Wszak nawet najpotężniejsze roślinożerne dinozaury, nie były w stanie poradzić sobie ze sforami mobilnych mięsożerców. Tak jak i dwie olbrzymie morskie konstrukcje – parowce „Titanic” i „Britannic” uważane za niezatapialne – nie oparły się naporowi żywiołów.
Każde imperium chce opanować świat, by nie było w nim sił mogących działać wbrew imperialnym interesom. By nie można było porównywać tegoż imperium z tym, czym ono nie jest. Musi więc ciągle przekraczać granice. Także te które samo ustanowiło. Sektorem drugim (własnościowym) dla saturnowego dziesiątego jest uranowy sektor 11. Stąd każde mocarstwo czy imperium usiłuje swoją doktrynę państwową uczynić uniwersalną. Czyli być właścicielem i kontrolerem tego co uważa za wolność, swobody i niezależność. Sprowadza się to kolejnego hasła przypominającego „gdy związek nasz bratni ogarnie ludzki ród”, choć z mniej lub bardzie zręcznym przemilczaniem wstępu „krwawy skończy się trud”. Co w tłumaczeniu na realia oznacza – przestaniemy zabijać, gdy wszystkich podbijemy.
Świat monokulturowy, to świat jednego imperium. Świat rozgraniczany wieloma kulturami jest nie do przyjęcia dla państwa lub cywilizacji, które własną kulturę pragną uczynić globalną.
Inną funkcję ma dla jowiszowego sektora 9, będący dlań sektorem drugim – saturnowy sektor 10. Każdy rozmach, rozwój, aby miał sens i przynosił trwały pożytek – musi mieć swoje granice. Każda idea nabiera wartości i trwałości stając się obowiązującą doktryną. Rzymskie limes dopóki były szczelne pozwoliły trwać imperium ze stolicą na Siedmiu Wzgórzach. Gdy czas starożytnego Rzymu dobiegał kresu, limes nie spełniały już swojej roli. Wszelkie granice w naturalny sposób (ewolucyjny lub rewolucyjny) są później zmieniane. Muszą przyjść siły (traktowane często jako szalone, rzadziej postępowe), które za nic mają ograniczenia. I nie boją się podjąć ryzyka ich przełamania. Ale to już jest w sferze działań wolnościowego, uranowego sektora 11. Ale trzeba pamiętać, że w pewnych warunkach, swoboda dyskryminacji to też jest wolność. Te warunki są spełnione wtedy, gdy uranowy sektor 11 nie funkcjonuje autonomicznie, ale jest tylko sektorem drugim dla saturnowego sektora 10.
A w obecnych dniach ścisłej koniunkcji Słońca do Saturna, choć także w kwadraturze do Neptuna wszystkie byty indywidualne i zbiorowe przechodzą test prawdy. To co rzeczywiście jest silne i ma sens umocni się lub chociażby zachowa sprawność i przetrwa. Ale to co jest słabe, niewydolne, ale sprytnie udaje silne i wydajne, w czasie wzmocnionej roli Saturna przestaje mieć rację bytu. Tak też warto spojrzeć chociażby na niedzielne i poniedziałkowe obrady w Brukseli oraz Paryżu i nie tylko tam. Warto przypomnieć, że lekcje udzielane przez Saturna sprowadzają się głównie do wskazań, że problemy nierozwiązane w porę, a wciąż odkładane na później nie znikają, tylko wracają ze zwielokrotnioną energią.